Te przetwory to skutek spontanicznego pomysłu na zagospodarowanie malin z działki mojej Teściowej. Zamierzam dodawać je do gorącej herbaty zimową (cóż…) porą lub do kaszki manny czy budyniu i tak spożywając, marzyć o kolejnym lecie…
Z racji, że dopiero raczkuję w temacie przetwórstwa owocowo-warzywnego, nie obyło się bez komplikacji podczas produkcji hmm… Malin w słoiku. Nie wiem czy tak się to powinno robić, ale ja po prostu układałam maliny w słoiczku, trochę je ugniatałam i posypywałam cukrem i tak warstwa po warstwie. Potem próbowałam zapasteryzować je gotując w wodzie, a gdy sie nie powiodło, zapiekając w piekarniku. I ten drugi sposób okazał się skuteczniejszy i w sumie wygodniejszy… Czy moje zabiegi tradycyjnego utrwalania żywności sie udały… okaże się za parę miesięcy.
- Maliny
- cukier
W czystych słoiczkach o pojemności 200 –300 ml układać warstwę malin, lekko zgnieść je łyżką i posypać płaską łyżką cukru. Czynność powtarzać aż do wypełnienia słoika (należy zostawić wolne około 1 cm od góry). Słoiki lekko zakręcić, ustawić na blaszce i włożyć do piekarnika na pierwszy od dołu poziom. Temperaturę włączyć na 130 stopni C i pasteryzować maliny przez 40 minut. Następnie słoiki ostrożnie wyjąć, dokręcić zakrętki używając rękawic i ścierki. Zostawić do ostygnięcia. Wieczko powinno być wklęsłe i nie uginać się podczas naciskania palcem. Jeśli się tak nie dzieje, to czynności pasteryzowania należy powtórzyć.
2 komentarze:
pieknie wygladają zamkniete w słoiczkach i niewatpliwie tak bedą smakowały zimowa porą:)
Dziękuję:) Smakują dobrze, bo otworzyłam jeden ze słoiczków, martwię się tylko czy się nie zepsują za parę miesięcy...
Prześlij komentarz