środa, 29 grudnia 2010

Ciasteczka z żurawiną i pistacjami

IMG_9223

IMG_9229

Kruche ciasteczka w stylu Cranberry Noel. Maślane, chrupiące, pyszne dzięki dodatkowi orzeszków pistacjowych i kwaskowatej żurawiny. I do tego w takich świątecznych barwach… choć w zasadzie już po Świętach… Przepis znaleziony u Bei.

  • 175 g miękkiego masła
  • 75 g cukru pudru
  • 1 łyżeczka cukru waniliowego
  • szczypta soli
  • 1 łyżka mleka
  • 250 g mąki
  • 30 g posiekanych pistacji
  • 40 g suszonej żurawiny

Masło utrzeć w misce, dodać cukier puder, mleko, cukier waniliowy oraz sól i zmiksować na puszystą białą masę. Następnie dodać pistacje i pokrojoną żurawinę , wymieszać. Na koniec połączyć masę z mąką, tak by powstało zwarte ciasto, bez grudek mąki.

Ciasto podzielić na 2 części, z każdej uformować wałek o średnicy około 4 cm. Zawinąć w folię spożywczą i wsadzić do zamrażalnika na 20-30 minut. Po tym czasie wałki pokroić ostrym nożem na plasterki o grubości 5-7mm. Ciastka układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia zachowując odstępy. Piec w temperaturze 200 st. C przez 10-12 minut. wystudzić. Przechowywać w zamkniętym pudełku.

Uwagi: Dałam więcej pistacji, zaś żurawiny “na oko”. Nie zdejmowałam foli przed krojeniem ciasta, dzięki czemu lepiej się kroiło i nie rozpadało. Folie usunęłam z pokrojonych juz ciastek, lecz przed pieczeniem.

IMG_9246

niedziela, 19 grudnia 2010

Miodownik białostocki przekładany powidłami śliwkowymi

IMG_9310 copy
Z nastaniem chłodów pojawiła się u mnie ochota na korzenne wypieki… Do tego na wielu blogach od dłuższego czasu królowały, i wciąż królują, propozycje pierników i pierniczków, co tylko wzmacniało moje piernikowe pragnienia.
W końcu uległam pokusie i postanowiłam dołączyć do grona pierniczących. Tylko na który przepis się zdecydować? Potrzebowałam ciasta konkretnego, przełożonego powidłami śliwkowymi i oblanego czekoladą. Najlepiej, żeby było treściwe o zwartej i sztywnej strukturze, nie jakieś tam mięciutkie, sypkie czy bardzo wilgotne.
I tak mój wybór padł na ten oto miodownik, znaleziony u Liski. Co prawda w oryginale piernik był w wersji prostszej, ale postanowiłam go wzbogacić i dostosować do moich potrzeb. I dostałam, to co chciałam - świetny “prawdziwy” piernikowy smak i idealną strukturę. A jaki kolos z niego wyszedł! Jednym słowem nie spierniczyłam tego piernika! ;)
  • 50 dag mąki
  • 20 dag cukru (dałam 15)
  • 30 dag miodu
  • 1 szklanka śmietany
  • 3 jajka
  • 1- 1,5 przyprawy do piernika
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia (dałam sodę)
  • 1 łyżka kakao (nie było w oryginale)
  • słowik powideł śliwkowych
  • gorzka czekolada
Żółtak utarłam z połową cukru, następnie dodałam miód i śmietanę, zmiksowałam. do masy dodałam mąkę wymieszaną z sodą, kakao i przyprawami. Zmiksowałam na gładkie ciasto.
Pianę z białek ubiłam na sztywno, dodałam resztę cukru i dalej ubijałam, aż stała się gęsta i bardzo sztywna. Dodawałam ją porcjami do ciasta i ostrożnie mieszałam, aż do uzyskania jednolitej konsystencji
Ciasto przelałam do dużej keksówki, której dno wyłożyłam papierem do pieczenia. Piekłam w temperaturze 180 stopni C do suchego patyczka. Zajęło mi to dość sporo czasu- prawie półtorej godziny. Po godzinie wierzch miodownika przykryłam folia aluminiową.
Po upieczeniu ciasto, chwilę pozostawiłam w  blaszce. Następnie wyjęłam  i zostawiłam do ostudzenia. Całkowicie wystudzony piernik przekroiłam ostrym nożem na 3 części i przełożyłam powidłami śliwkowymi.
Czekoladę roztopiłam w kąpieli wodnej i polukrowałam nią piernik.
Uwagi. Piernik w zasadzie można jeść od razu po wystudzeniu, ale myślę, że lepszy jest na drugi, trzeci dzień.
Przyprawę do piernika zrobiłam sama. Dałam zmielone lub utłuczone w moździerzu: 1/4 łyżeczki ziela angielskiego i gałki muszkatołowej, 3/4 łyżeczki kardamonu i goździków, 1 łyżeczkę imbiru suszonego i 2 łyżeczki cynamonu.
IMG_9293 copy

czwartek, 16 grudnia 2010

Piernik bananowy

IMG_9152
Na przepis na ten piernik trafiłam przypadkiem przeglądając bloga Moje Wypieki.  Miałam do dyspozycji banany, które lada moment i skończyłyby w koszu, więc przedłużyłam ich żywot… w pierniku.
Wyszedł smaczny,  bardzo korzenny, dość słodki, wilgotny i miękki. Myślę że jeśli ktoś cierpi na przesyt typowych bananowych ciast, a chciałby spożytkować przejrzałe banany, powinien skorzystać z tego przepisu.
  • 280 g mąki pszennej
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej
  • 2 łyżeczki zmielonego imbiru (dałam 1)
  • 4 łyżeczki dobrej jakości przyprawy do piernika
  • 100 g jasnego brązowego cukru
  • 60 ml oleju (4 łyżki)
  • 4 łyżki płynnego miodu
  • 3 jajka
  • 4 łyżki świeżo wyciśniętego soku pomarańczowego (dałam 2 łyżki likieru pomarańczowego zamiast soku)
  • 3 dojrzałe banany
  • 100 g koryntek lub rodzynek
  • 2 łyżki kakao
Banany rozgniotłam widelcem i wymieszałam z jajkami, olejem, rodzynkami i miodem. Do tej mieszanki dodałam cukier, mąkę, sodę i przyprawy. Wymieszałam porządnie łyżką, na koniec dałam likier i jeszcze raz wymieszałam by ciasto miało w miarę jednolitą konsystencję.
Ciasto przelałam do keksówki wyłożonej papierem do pieczenia.
Piekłam przez godzinę w temperaturze 180 stopni C. Należy piec do suchego patyczka i przykryć folią aluminiową, jeśli będzie się zbytnio przypiekać z góry.
Uwagi: Jak dla mnie aromat przypraw był zbyt intensywny, ale to pewnie kwestia takiej a nie innej mieszanki piernikowej.
IMG_9137

sobota, 11 grudnia 2010

Krem z papryki i pomidorów

IMG_8969

Bezpośrednią inspiracją do przygotowania tego kremu, był wpis na blogu Przysmaki Karolki. Przypomniałam sobie też, że widziałam już podobny przepis w książce Kuchnia meksykańska.

Myślę że jest kilka rzeczy, które warto wiedzieć na temat tej zupy. Po pierwsze trzeba koniecznie przetrzeć ją przez sito. Samo zmiksowanie nie wystarczy, by uzyskać delikatną konsystencję i pozbyć się twardszych cząstek. Po drugie, zupa smakuje zdecydowanie lepiej na drugi dzień. Poza tym dodatek utłuczonych ziaren kolendry korzystnie wzbogaca smak. No i czosnek, bez czosnku ani rusz! Oprócz tego dałam też czerwoną soczewicę, coby uczynić krem bardziej treściwym.

Zupa ma ciekawy aromat paprykowo-pomidorowy. Jest sycąca i rozgrzewająca, i ten ciepły kolor, który cieszy oko w mroźne dni :).

  • 1 czerwona cebula
  • 2 spore czerwone papryki
  • puszka pomidorów krojonych
  • 3 ząbki czosnku
  • 2 łyżki oliwy
  • litr bulionu
  • łyżeczka mielonej kolendry
  • sól, pieprz, sos sojowy, chili
  • 1/2 szklanki czerwonej soczewicy

Paprykę pokroić na kawałki, wysmarować oliwą i piec w piekarniku nagrzanym do 180-190 st. C. aż będzie miękka. Cebulę posiekać drobno i zeszklić na oliwie. Następnie dodać czosnek przeciśnięty przez praskę oraz utłuczoną kolendrę. Chwilkę smażyć, dodać pomidory z puszki, bulion i upieczoną paprykę. Gotować na wolnym ogniu.

Soczewicę przepłukać, zalać szklanką wody i gotować przez około 10 minut (jeśli wcześniej woda odparuje i soczewica stanie sie gęsta, zdjąć z ognia). Soczewicę dodać do zupy i gotować jeszcze chwilę do miękkości. Doprawić do smaku i zmiksować. Na koniec przetrzeć przez sito.

poniedziałek, 29 listopada 2010

Pasztet z kurczaka

IMG_8601
Dzisiejszy dzień rozpoczęłam od strzepywania grubych warstw śniegu z moich młodych, delikatnych tuj i jałowców. Przebrnęłam przez zaspy, sięgające miejscami do połowy uda i zabrałam się do roboty. Zazwyczaj smukłe, stożkowe iglaki rozczapierzyły się pod naporem śniegu i wyglądały niczym Bożonarodzeniowe choinki. A wszystko to w ciągu zaledwie jednej nocy, zdawałoby się, niepozornych opadów…
W sumie i tak jest nie najgorzej. W tamtym roku pierwszy porządny śnieg spadł ni mniej, ni więcej, tylko w połowie października! zatem nie można narzekać…
A dziś będzie o pasztecie z przypadku… Do tego pierwszym, jaki zrobiłam…
Mięso z dwukilogramowego kurczaka po ugotowaniu w rosole miało skończyć w potrawce z pieczarkami i z porem. W trakcie przygotowywania tegoż dania, stwierdziłam, że nie urzeka ono smakiem i w głowie pojawiła się nieśmiała myśl, by zmajstrować pasztet… Ryzykowny eksperyment, zważywszy na brak maszynki do mielenia mięsa… Z pomocą przyszedł blender do koktajli, który w tej roli spisał się znakomicie! I tak to spontanicznie i niespodziewanie dla mnie samej, przygotowałam pasztet. Delikatny, choć zwarty, dający się rozsmarować na chlebie. Trochę nietypowy… z samego chudego mięsa, bez skórek i podrobów. Całkiem niezły…:)
  • około kg ugotowanego mięsa  z kurczaka
  • szklanka rosołu
  • 20  - 30 dag pieczarek
  • biała cześć pora
  • cebula
  • 100 ml śmietanki
  • 100 g roztopionego masła
  • 3 jajka
  • 3 kromki chleba
  • 5 łyżek bułki tartej
  • majeranek suszony- solidna łyżka
  • tymianek suszony- łyżeczka
  • sól, pieprz, przyprawa do karczka
Pieczarki pokroić w plasterki i usmażyć na niewielkiej ilości oleju lub masła. Dodać pora pokrojonego w plasterki i cebulę posiekaną. Zeszklić warzywa i chwilę poddusić, zalać rosołem i zagotować. Zdjąć z ognia i przestudzić lekko. Mięso posiekać, wrzucić do blendera, dodać pieczarki z cebulką i porem. Zmiksować. Dodać resztę składników z wyjątkiem jajek zmiksować i doprawić do smaku. Na koniec dodać jajka i jeszcze raz zmiksować na gładko.
Masę przelać do keksówki wysmarowanej masłem i wysypanej bułką tartą, wygładzić wierzch. Piec godzinę w temperaturze 180 st. C.
Uwagi: Pasztet smakuje dobrze z takimi dodatkami jak: karmelizowana cebula, żurawina, tarnina, kiszony ogórek z majonezem.
Można mrozić.

wtorek, 23 listopada 2010

Muffiny bananowe z żurawiną

IMG_8568

To chyba pierwsze muffiny, jakie zrobiłam… a później wracałam do tego przepis wielokrotnie.  Aromatyczne, słodkie z wyczuwalnym smakiem bananów. Suszona żurawina (mój własny dodatek), nie tylko atrakcyjnie, niczym rubiny, dekoruje ciasto, ale też wprowadza ożywczą, kwaskowatą nutę. Ciasto jest wilgotne, niezbyt ciężkie, jogurtowe.

Zatem jeśli ktoś cierpi na nadmiar przejrzałych bananów, niech się długo nie zastanawia, tylko bierze się za te muffiny! ;)

Przepis znaleziony u Evenki.

  • 1 3/4 szklanki mąki
  • 3/4 szklanki cukru
  • 2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1/2 łyżeczki sody
  • 1/4 łyżeczki soli
  • szklanka jogurtu naturalnego
  • jajko
  • 2/3 szklanki oleju
  • 2 duże banany rozgniecione widelcem (muszą być bardzo dojrzałe z licznymi brązowymi plamkami na skórce)
  • pół szklanki suszonej żurawiny

W jednej misce mieszamy mąkę, cukier, sól, sodę i proszek, w drugiej rozgniecione banany, jajko, jogurt i olej. Zawartość obu misek łączymy ze sobą, mieszamy łyżką, tak by składniki stworzyły ciasto. Na koniec dodajemy żurawinę i znów lekko mieszamy.

Pieczemy 20 – 25 minut w foremkach do muffinek silikonowych lub metalowych w temperaturze 180 stopni C.

IMG_8569

środa, 17 listopada 2010

Czekoladowe ciastka owsiane

IMG_8722

Ciastka z mąki owsianej z przepisu Liski zrobiłam pewnie ponad rok temu. Wiele sobie po nich obiecywałam, a tu wyszły mi twardawe i niezbyt smaczne… Niewykluczone, że dałam za dużo mąki… Muszę spróbować jeszcze raz :).

Niedawno znów sięgnęłam do tego przepisu, tyle że miałam ochotę na bardziej czekoladowy smak, więc dodałam kakao. To był jak dla mnie strzał w dziesiątkę! Orzechy włoskie też się przysłużyły ciasteczkom.

Wyszło pysznie, czekoladowo, owsiano i orzechowo! Ciastka były dość miękkie, lecz o zwartej konsystencji. W sam raz słodkie. Smakowały wszystkim!

  • 1/2 szklanki + 2 łyżki  mąki pszennej
  • 1 1/2 szklanki mąki owsianej
  • 1 jajko
  • 1 szklanka ciemnego cukru muscovado
  • 112 g masła w temperaturze pokojowej
  • 1/2 łyżeczki sody
  • 1/4 łyżeczki soli
  • 3 łyżki kakao (niesłodzonego)
  • tabliczka czekolady gorzkiej lub mlecznej posiekanej
  • 1/2 szklanki orzechów włoskich posiekanych

Masło miksujemy, dodajemy cukier i dalej ucieramy na puszystą masę. Następnie wbijamy jajko, miksujemy. Do masy wsypujemy kakao i ucieramy do uzyskania jednolitej konsystencji, po czym dodajemy mąkę wymieszaną z sodą i solą. Mieszamy całość do połączenia składników. Na koniec dodajemy czekoladę i orzechy i jeszcze raz mieszamy.

Ciasto przykrywamy szczelnie folią spożywczą i wstawiamy do lodówki na około pół godziny.

Piekarnik nagrzewamy do temperatury 170 st. C.

Z ciasta formujemy kulki wielkości orzecha włoskiego. Układamy na blasze wyłożonej papierem, zachowując odstępy. Ciastka lekko spłaszczamy dłonią. Pieczemy około 12 minut. Po upieczeniu zostawiamy parę chwil na blasze, a następnie przekładamy na kratkę kuchenną do wystudzenia. Przechowujemy w zamkniętym pojemniku.

Uwagi: W oryginale dodaje się czekoladę i rodzynki. Te ostatnie pominęłam, bo nie przepadam za nimi w ciasteczkach. Myślę, że można dać dowolne bakalie, żurawinę, orzechy laskowe, itp.. Zamiast sody można użyć proszku do pieczenia.

Z podanej porcji wychodzi około 30 ciastek.

IMG_8739

środa, 10 listopada 2010

Pasta z białej fasoli

IMG_6229
Jest to zdecydowanie moja ulubiona pasta do chleba! Znalazłam ją kiedyś na blogu White Plate i od tej pory robię dość często. Ekspresowe wykonanie, kremowa konsystencja, słodkawy posmak fasoli przełamany ostrością czosnku i kwaskiem cytryny. Świeży tymianek, oliwa… Czegóż chcieć więcej?… No może pajdę dobrego chleba! :)
Zazwyczaj dodaję składniki “na oko” i robię wersję uproszczoną, to jest, bez sezamu, jogurtu i kuminu. I tak smakuje pysznie! :)
  • puszka białej fasoli
  • listki z kilku gałązek świeżego tymianku
  • 30 –4o ml oliwy z oliwek
  • mały ząbek czosnku przeciśnięty prze praskę
  • sól do smaku
  • sok z połowy cytryny (daję łyżkę)
  • łyżeczka papryki mielonej
  • łyżeczka kuminu podprażonego na suchej patelni
  • łyżka sezamu uprażonego na suchej patelni
  • 1 –2 łyżki jogurtu naturalnego
Wszystkie składniki, oprócz jogurtu, miksujemy. Na koniec dodajemy jogurt.
Uwagi: Oprócz słodkiej papryki dodaję troszkę chili w proszku dla zaostrzenia smaku. Najlepiej smakuje mi fasola z puszki Bonduelle.

wtorek, 9 listopada 2010

Krem z dyni z soczewicą

IMG_8693

Czyż takie połączenie może być złe? No pewnie, że nie! Wiedziałam o tym, jak tylko zobaczyłam listę składników i rachu ciachu, zabrałam sie do roboty.

Zupa jest sycąca, rozgrzewająca i aromatyczna. Musiałam dokonać modyfikacji dotyczącej przyprawy i zamiast marokańskiej, dałam curry w proszku i garam masala. Przepis znaleziony u Karolki.

  • 2 łyżki oliwy
  • 1 cebula - drobno posiekana
  • 1  ząbek czosnku (dałam więcej)
  • 2 łyżki mielonego kminu
  • 1 łyżka przyprawy marokańskiej (dałam łyżeczkę garam masala i 2 łyżeczki curry w proszku)
  • 6 szklanek bulionu warzywnego
  • 1 kg dyni pokrojonej w kostkę (waga bez skóry)
  • 1 duży pokrojony ziemniak
  • 1 szklanka czerwonej soczewicy
  • sól, czarny pieprz

W sporym rondlu rozgrzewamy oliwę i wrzucamy cebulę do zeszklenia. Gdy będzie miękka, dodajemy czosnek przeciśnięty przez praskę i przyprawy. Smażymy chwilkę, aż przyprawy zaczną intensywnie pachnieć (nie wolno smażyć zbyt długo, by sie nie przypaliły). Następnie wrzucamy dynię, ziemniaka i soczewicę. Mieszamy dokładnie i zalewamy bulionem. Gotujemy na średnim ogniu do miękkości warzyw i soczewicy. Doprawiamy solą i pieprzem. Na koniec miksujemy zupę na krem.

wtorek, 2 listopada 2010

Puszyste bułeczki z ziemniakami

IMG_8595

Nie wiedzieć czemu zawsze nieufnie podchodziłam do wypieków z ziemniakami… Teraz już wiem, że zupełnie niepotrzebnie. I kiedy przyszło mi wykorzystać dwa małe kartofelki z poprzedniego obiadu, wreszcie odważyłam się i  zmajstrowałam te oto bułeczki.

Przyznam, że efekt był więcej niż zadowalający! Faktycznie puszyste, do tego wilgotne i delikatne, neutralne w smaku, czyli takie jak lubię najbardziej. I jak ładnie wyrosły! Polecam

Przepis znaleziony na blogu Pracownia wypieków. Cytuję za Liską:

  • 400 g mąki pszennej
  • 90 g ugotowanych ziemniaków, przeciśniętych przez praskę
  • 20 g świeżych drożdży (lub 1 łyżeczka suszonych)
  • 2 łyżki oliwy
  • 1 płaska łyżka cukru
  • 1 łyżeczka soli
  • 250 ml wody pozostałej po ugotowaniu ziemniaków (można zastąpić zwykłą, letnia wodą)
  • do posmarowania: żółtko wymieszane z łyżeczką wody

Drożdże rozpuścić w niewielkiej ilości wody, następnie dodać do mąki z pozostałymi składnikami. Zagnieść ciasto - można to zrobić mikserem. Ciasto będzie dosyć luźne, ale nie powinno bardzo kleić się do rąk.
Przełożyć je do miski wysmarowanej oliwą i odstawić do wyrastania na 1 godzinę.
Wyrośnięte ciasto podzielić na 9 lub 12 kawałków - z każdego uformować bułeczkę.
Ułożyć je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, delikatnie posmarować oliwą i odstawić do wyrastania na 40 minut - bułki powinny zdecydowanie urosnąć.
Piekarnik nagrzać do 200 st C.
Bułeczki posmarować żółtkiem, posypać ulubionymi dodatkami.
Na dno piekarnika wsypać 1/2 szklanki kostek lodu.
Wstawić bułki i piec 20-30 minut, do czasu zrumienienia.
Smacznego!

Ja oczywiście skorzystałam z pomocy maszyny do chleba. Do wiaderka wlałam wodę i oliwę, dodałam ziemniaki, cukier, sól, mąkę i drożdże suszone. Nastawiłam program ‘ciasto rosnące’ czyli wyrabianie i wyrastanie ciasta (1h25).

Następnie naoliwionymi dłońmi uformowałam kulki bułeczkowe (wyszło mi 9). Nie smarowałam już oliwą, gdyż natłuściły się od moich rąk. Dalej postępowałam jak w przepisie.

IMG_8597

czwartek, 28 października 2010

Kruche ciastka z mleczną czekoladą

IMG_8625

Mam słabość do kotów... A tak się składa, że poszukiwałam przepisu na ciastka kruche z dodatkiem czekolady. I znalazłam taki przepis. Autorka wykorzystała foremkę do wykrawania ciastek w kształcie kota i takie ciastkowe kotki wyglądały uroczo. Ja skorzystałam z innych foremek.
Przyznam,że praca z tym ciastem kosztowała mnie sporo nerwów i pracy... było miękkie, delikatne pomimo chłodzenia w lodówce... Przekładnie ciastek na blachę... to była katastrofa!... traciły kształt i rozrywały się... Efekt po upieczeniu? Jak dla mnie zbyt twardawe... Posmak mlecznej czekolady słabo wyczuwalny... Tak czy siak mój trzylatek nie narzekał i w ciągu kilku dni rozprawił się z wszystkimi łakociami. A ile było radości w pożeraniu ciastkowego zoo! :)
Wydaje mi się, że dużo prościej, szybciej i pewnie smaczniej, wyszłoby, gdyby zrobić z ciasta kulki, spłaszczać lekko dłonią i tak piec. Jak dla mnie ten typ ciasta jest zbyt "trudnym" materiałem do wykrawania.
Przepis znaleziony na tej stronie.

  • 80 g cukru pudru
  • 15o g  miękkiego masła
  • jajko
  • 100 g mlecznej czekolady
  • 325 g mąki
  • łyżeczka esencji waniliowej
  • 50 g czekolady do zdobienia (opcjonalnie)

Czekoladę roztopić w kąpieli wodnej. Masło utrzeć w misce z cukrem, dodać jajko zmiksować. Do masy jajeczno-maślanej dodać roztopioną i lekko przestudzoną czekoladę i ekstrakt waniliowy, utrzeć. Na koniec połączyć z mąką, tak by powstało jednolite ciasto. Uformować kulę, zawinąć w folię spożywczą i schłodzić w lodówce przez pół godziny.
Piekarnik nagrzać do 180 stopni C.
Porcję ciasta rozwałkować na stolnicy podsypanej mąką lub między dwoma arkuszami papieru do pieczenia (też wtedy podsypać mąką) na grubość co najmniej 6 mm a nawet grubiej. Wykrawać ciastka foremkami (najlepiej o prostych kształtach, łatwiej będzie się przekładało na blaszkę.) Piec na blasze wyłożonej papierem do pieczenia przez 10 minut. Po upieczeniu zostawić chwilę na blasze a następnie przełożyć na kratkę.
Wystudzone ciastka można ozdobić roztopioną w kąpieli wodnej czekoladą.

Uwagi: Do dekoracji ciastek użyłam strzykawki o pojemności 10 ml. Taka mini szprycka cukiernicza ;). Dzięki niej łatwiej było rysować wzorki na ciastkach.

IMG_8624

poniedziałek, 25 października 2010

Spaghetti, kurczak, brokuły, sos z gorgonzolą

IMG_8367
Właściwie wszystko ujęte zostało w tytule :). Makaron lubię, kurczaka owszem też, brokuły mogłabym jeść po prostu ugotowane i polane oliwą, pycha! Ser gorgonzola nie jest moim faworytem, ale ja w ogóle serowa dziewczyna nie jestem… jednak  jak się go zestawi ze śmietanką, czosnkiem i pieprzem…. to wychodzi pyszny sos, którym nie pogardzą nawet wrogowie serów pleśniowych.
Orientacyjne proporcje dla 2 osób (sosu wyjdzie więcej):
  • dowolny makaron
  • filet z kurczaka tak około 300 g
  • 250 ml śmietanki 30%
  • 120-150 g gorgonzoli
  • 2-4 ząbki czosnku
  • olej roślinny
  • pieprz
  • brokuł
Makaron ugotować al dente, przelać zimną wodą i odcedzić.
Fileta z kurczaka pokroić w kostkę usmażyć  na niewielkiej ilości oleju, uważając by za bardzo nie wysuszyć ani nie spiec mięsa. Trzymać pod przykryciem by nie wystygł.
Brokuła podzielić na różyczki i ugotować na parze lub tradycyjnie, tzn.  wrzucić do wrzącej osolonej wody (ilość taka, by zakryła różyczki) i gotować bez przykrycia! od momentu ponownego zabulgotania 4-5 minut. Odcedzić, przelać zimną wodą i znów odcedzić.
Do rondelka wlać śmietankę, wkruszyć gorgonzolę i dodać przeciśnięty przez praskę czosnek. Na średnim ogniu, mieszając, doprowadzić do rozpuszczenia gorgonzoli.  Doprawić świeżo zmielonym pieprzem i ewentualnie solą. Zestawić z ognia.
Na talerzu ułożyć porcję makaronu, kawałki kurczaka, brokuły i polać to wszystko sosem.

środa, 20 października 2010

Dyniowe ciastka czekoladowo-cynamonowe

IMG_8407

Powiem szczerze, że zaskoczyły mnie te ciasteczka. To mój pierwszy dyniowy wypiek, więc nie wiedziałam za bardzo czego można się spodziewać.

Po pierwsze ciastka są niebywale mięciutkie! Do tego długo zachowują świeżość. Po drugie smakują trochę jak miękkie pierniczki…

Takiego smaku się nie spodziewałam… Czasem są bardziej czekoladowe, zwłaszcza, gdy natrafi sie na kawałeczek gorzkiej czekolady. Może nie są to najpiękniejsze ciastka świata, ale myślę, że warte wypróbowania, szczególnie, kiedy cierpimy na nadmiar dyni…

Przepis (trochę zmodyfikowany) zaczerpnęłam z książki Dynia na różne sposoby A. Oppermann

  • 100 g cukru
  • 4 łyżki cukru muscovado
  • 150 g masła w temperaturze pokojowej
  • 1 jajko
  • 30 g kakao
  • łyżka esencji waniliowej lub opakowanie cukru waniliowego
  • 200 g gęstego przecieru z dyni*
  • 260 g mąki
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • łyżeczka cynamonu
  • 50 g czekolady gorzkiej i 50 g białej

*Przecier z dyni uzyskuje się z pieczonej dyni. Powiedzmy należy wziąć ćwiartkę umytej dyni, pozbawić ją pestek i tego “nitkowatego” włókna, które je oblepia. Dynię położyć skórką do góry na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i piec w temperaturze 180 st. C do miękkości (około godziny). Po wyjęciu z piekarnika, ostudzić, wydrążyć miąższ, a następnie zmiksować w blenderze.

W misce utrzeć cukier z masłem. Dodać jajko i mus z dyni. (Ja zmiksowałam kawałki upieczonej dyni razem z jajkiem. Tak było łatwiej, czasem blender nie chce pracować, gdy składniki są zbyt “suche”). Zmiksować. Następnie dodać mąkę zmieszaną z proszkiem kakao i cynamonem. Wszystko wymieszać na jednolita masę. Doprawić esencją waniliową, znów zmiksować. Masa będzie dosyć puszysta i miękka. Na koniec dodać czekoladę pokrojoną na kawałeczki.

Nakładać łyżką, pomagając sobie łyżeczką, na blachę wyłożoną papierem. Zachować odstępy, gdyż ciastka rosną. Piec od 15 do 20 minut w temperaturze 180 st. C. Po wyjęciu z piekarnika, zostawić ciastka na parę minut na blasze, potem przełożyć do wystudzenia na kratkę. Przechowywać w zamkniętym pojemniku.

niedziela, 17 października 2010

Chrupiące ciasteczka razowe z czekoladą

IMG_8397

Przepyszne ciasteczka! Niesamowicie chrupiące, w sam raz słodkie, lekko czekoladowe. Troszkę przypominają Digestive, ale jednak są inne. Warte wypróbowania!… i do tego zdrowe! Przepis zaczerpnięty z książki Czekolada Jacqueline Bellefontaine.

  • 85 g masła
  • w temperaturze pokojowej (dałam chyba 100 g)
  • 7 łyżek cukru kryształu (dałam demerarę)
  • 1 jajko
  • 30 g otrąb (dałam 10 g śruty żytniej i 20 g płatków owsianych)
  • 100 g mąki pszennej pełnoziarnistej
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 50 g mąki pszennej
  • 0,5 łyżeczki soli
  • 0,5 do 1 tabliczki czekolady gorzkiej lub mlecznej (dodatkowo)

W misce utrzeć masło z cukrem na puszystą masę. Dodać jajko i dalej miksować. Wymieszać otręby, oba rodzaje mąki wraz z solą i proszkiem, i połączyć z masą maślano-jajeczną. Ciasto przykryć folią spożywczą i wstawić na około pół godziny do lodówki.

Po wyjęciu z lodówki formować z ciasta kulki wielkości orzecha włoskiego. Piekarnik nagrzać do temperatury 180 st. C. Blachę wyłożyć papierem do pieczenia.  Ciastka układać na blasze, zachowując odstępy i lekko rozpłaszczać dłonią lub widelcem. Piec około 20 minut, aż będą złociste. Po wyjęciu z piekarnika zostawić parę minut na blasze, następnie przełożyć na kratkę do wystudzenia.

Zimne ciasteczka można pomazać roztopioną w kąpieli wodnej czekoladą.

czwartek, 14 października 2010

Karaibska zupa dyniowa

IMG_8393

Otrzymałam właśnie wyczekiwaną przesyłkę z foremkami do ciastek. Otwieram czem prędzej i szukam dyni, kotka i duszka. I co znajduję?… Jest wprawdzie kotek, ale inny, sam pyszczek oraz do kompletu nagrobek i czacha… O matko! Co ja zrobię z takimi foremkami?… Dzwonię do firmy wysyłkowej, by wyjaśnić sprawę. Pan przez telefon przeprasza za zamieszanie, obiecuje dosłać właściwe foremki, a te otrzymane przez pomyłkę, każe zachować. No cóż, to miłe, że tak stawiają sprawę. Szkoda tylko, że przypadkowo przysłany zestaw nie zawiera, na przykład: aniołka, dzwonka czy listka... Trudno darowanemu koniowi, czy też raczej czaszce, nie zagląda się w zęby… ;)

A dziś przepis na pyszny aromatyczny krem z dyni. Doprawiony curry i mleczkiem kokosowym. Polecam! Przepis zaczerpnięty z książki Kuchnia karaibska (seria “Rzeczpospolitej”).

  • 2 średnie ziemniaki posiekane w kostkę
  • około 500 g miąższu dyni pokrojonego w kostkę
  • 3 szklanki bulionu drobiowego
  • średnia cebula
  • kilka ząbków czosnku
  • około 100 g masła
  • mała puszka mleczka kokosowego
  • 1-2 łyżeczki curry w proszku
  • sól, pieprz

Na głębokiej patelni o grubym dnie lub w rondlu, rozpuścić masło. Cebulę pokroić w kostkę, zeszklić na maśle. Czosnek przecisnąć przez praskę, dodać do cebuli wraz z curry. Smażyć przez chwilę. Ziemniaki i dynię wrzucić na patelnię, wymieszać dobrze i smażyć krótko. Następnie warzywa zalać bulionem i dusić  pod przykryciem na wolnym ogniu do czasu, aż staną się miękkie. Gdy będą już gotowe, zupę trzeba zmiksować, dodać mleczko kokosowe, wymieszać i doprawić całość do smaku.

Podawać z kleksem kwaśnej śmietany i grzankami.

Aby zrobić grzanki czosnkowe można kromki chleba lub bagietki opiec w tosterze lub w piekarniku, następnie obranym ząbkiem czosnku potrzeć powierzchnię grzanki.

wtorek, 12 października 2010

Muffiny ze śliwkami

IMG_8357

I znów śliwki… na ostatnie tchnienie sezonu.

Smaczne, wilgotne muffiny ze śliwkami. Można dać dowolny rodzaj, robiłam z różnymi: dużymi żółtymi  i czerwonymi oraz z węgierkami. Zawsze smakują dobrze. Przepis od Doroty. Cytuję:

  • 2 szklanki mąki
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej
  • 2 jajka, roztrzepane
  • 120 g drobnego cukru
  • pół szklanki oleju
  • 300 g kwaśnej śmietany lub jogurtu (użyłam jogurtu greckiego)
  • 5 śliwek, pokrojonych na małe kawałki (u mnie duże śliwki, wielkości moreli)

Do posypania:

  • 1/4 szklanki cukru demerara

Tradycyjnie - w jednym naczyniu wymieszać składniki suche, w drugim mokre, połączyć razem, dodając na koniec śliwki.

Ciasto nałożyć do formy na muffinki, każdą muffinkę posypać cukrem demerara,  piec około 25 minut w temperaturze 190ºC. Poczekać chwilę zanim przestygną, potem wyciągać z formy. Studzić na kratce.

Smacznego :)

IMG_8368

IMG_7145

czwartek, 7 października 2010

Placek ze śliwkami i polewą cynamonowo–śmietanową

IMG_8328No i stało się… Pierwszy przymrozek tej jesieni… Ech… Jak dla mnie za szybko…Słoneczna, złota i ciepła jesień powinna trwać przynajmniej do końca października!

Pomysł na ten placek to miks dwóch receptur. Przepis na ciasto wywodzi się z książeczki Przepisy czytelników z cyklu “Poradnika Domowego” zaś na polewę z innej gazetki, której nazwy juz nie pamiętam.

Lekkie ciasto ucierane, kwaskowate śliwki i smaczna polewa śmietanowo – cynamonowa tworzą zgrany tercet. Placek ten smakuje dobrze, aromatycznie i świeżo. Polecam  do ciepłej herbatki

  • 1,5 szklanki cukru
  • 4 jajka
  • 2,5 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 3 szklanki mąki
  • 1 szklanka jogurtu lub kwaśnej śmietany
  • 6 łyżek oleju
  • kilka kropel ulubionego aromatu lub łyżeczka esencji waniliowej (opcjonalnie)
  • 1 kg śliwek węgierek

polewa śmietanowo – cynamonowa:

  • 2 jajka
  • szklanka śmietany
  • 100 g cukru
  • łyżeczka cynamonu

Śliwki umyć, wytrzeć, przepołowić i usunąć pestki.

Piekarnik nagrzać do temperatury 160 st C. z włączonym termoobiegiem.

Jajka ubić z cukrem mikserem. Gdy masa będzie kremowa i puszysta dodać jogurt, olej i aromat bądź esencję, zmiksować. Na koniec wsypać mąkę zmieszaną z proszkiem i połączyć z masą jajeczną na jednolitą masę łyżką lub używając miksera ma najniższych obrotach.

Dno blachy o wymiarach 25x35 cm wyłożyć papierem dopieczenia. Wlać ciasto, wyrównać jego powierzchnię i układać obok siebie połówki śliwek skórką do dołu.

Ciasto piec na środkowym poziomie piekarnika przez około 40 minut. W tym czasie ciasto powinno wyrosnąć  i lekko się zrumienić. Sprawdzić patyczkiem czy jest upieczone, jeśli nie piec, jeszcze około 10 minut, po czym znów powtórzyć próbę “patyczkową”.

Wszystkie składniki polewy wymieszać łyżką lub mikserem i wylać na upieczone ciasto. Zapiekać w piekarniku jeszcze przez 15- 20 minut lub do ścięcia się polewy.

Studzić w blaszce.

Uwagi: Gdy ciasto ma być pieczone w dużo mniejszej formie lub tortownicy, radziłabym zmniejszyć ilość składników o połowę.

Podczas pieczenia należy kontrolować stopień zrumienienia skórki, by ciasto nie przypiekło się zbyt mocno. Jeśli by się tak działo, można przykryć je luźno papierem do pieczenia lub folią aluminiową. Przed upływem pól godziny od momentu rozpoczęcia pieczenia nie otwierałabym piekarnika, żeby ciasto nie opadło i nie zrobił sie zakalec. Polewę wylewamy na praktycznie upieczone ciasto.

Jeśli ktoś nie lubi cynamonu,  nie musi dodawać, za to część cukru warto zastąpić cukrem waniliowym.

IMG_8326

poniedziałek, 4 października 2010

Babeczki maślane z białą czekoladą i kremem jagodowym

IMG_6678

I kolejny zaległy przepis… W sumie już po sezonie na jagody, ale zawsze można wykorzystać mrożone.

Uczciwie powiem, że spodziewałam się więcej po tym przepisie. Masło, roztopiona biała czekolada, krem z mascarpone… No dobra, krem nieco zmodyfikowałam, dodając jagody właśnie, ale czy mogło to coś zmienić na gorsze?…  Ciasto było jak dla mnie, nieco za tłuste i ciężkie, zaś masa smakowała jak kwaśna śmietana z jagodami czy też jogurt… Po nocy spędzonej w lodówce, muffinki znacznie zyskały na smaku i w takiej formie polecałabym je serwować - dobrze schłodzone.

Podsumowując, nie są to złe ciastka, aczkolwiek też nie oczarowały mnie swoim smakiem. Raczej już więcej ich nie zrobię.

Przepis znaleziony na Kwestii Smaku

  • 120 ml mleka
  • 120 g masła
  • 70 g białej czekolady
  • 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
  • 120 g cukru
  • 1 jajko
  • 120 g mąki
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1/4 łyżeczki sody oczyszczonej

krem z mascarpone i jagodami:

  • 150 g mascarpone
  • 50 g cukru pudru
  • 1 – 2  łyżki soku z cytryny
  • 1 łyżka cukru
  • 1/4 szklanki jagód

W rondelku , na małym ogniu, podgrzewać mleko, ekstrakt waniliowy, masło, połamaną czekoladę. Mieszając, doprowadzić do roztopienia i połączenia składników. Ostudzić. Mąkę wymieszać z cukrem, proszkiem i sodą. Połączyć z wystudzoną masą i wymieszać całość łyżką. Na koniec dodać rozmącone jajko i wymieszać wszystko raz jeszcze. Masą napełniać papilotki włożone do formy muffinkowej, (dodałam dodatkowo po łyżeczce jagód do każdej babeczki).

Piec około 20-25 minut do “suchego patyczka” w piekarniku nagrzanym do temperatury 160 st. C. Po upieczeniu wyjąć z piekarnika i studzić w papilotkach.

Opłukane jagody wsypać do małego rondelka, rozgnieść widelcem i dodać  łyżkę cukru. Podgrzewać na małym ogniu, aż się zagotują. Po chwili wyłączyć, wystudzić. Ser mascarpone wymieszać z cukrem pudrem i 2 –3 łyżkami gotowanych jagód. Dodać łyżkę soku z cytryny. Wymieszać. Jeśli smak i konsystencja będą zadowalające (krem nie może być za rzadki!), masą można dekorować wystudzone babeczki. Przechowywać w lodówce.

Uwagi: W oryginalnym przepisie nie ma jagód. Do kremu z mascarpone można dodać surowe, rozgniecione jagody. Ja, z uwagi na obsesję zarażenia bablowicą, wolę używać owoców poddanych obróbce termicznej. O pieczeniu do “suchego patyczka” pisałam  tutaj.

sobota, 2 października 2010

Bartek

IMG_3332
Nie pamiętam skąd ten przepis wziął się w moim domu rodzinnym. Prawdopodobnie któraś z moich sióstr przyniosła go od kogoś znajomego. Receptura Bartka jest mi znana od lat dziecinnych, a w każdym bądź razie “młodzieżowych”.  Robiłam je wielokrotnie i zawsze wychodziło.
Bartek to ucierane ciasto o smaku cynamonowym z jabłkami i orzechami. Bardzo podobne do Ciasta amerykańskiego czy też Wiewiórki. Robi się je szybko i bez większego nakładu pracy, a smakuje wybornie! Wilgotne, aromatyczne, miękkie i puszyste. Dość słodkie, lecz przełamane winnością jabłek i smakiem orzechów. Polecam!
  • 4 jajka
  • 1 szklanka cukru
  • 2 szklanki mąki
  • 3/4 szklanki oleju
  • 1 kopiata łyżeczka cynamonu
  • 1 łyżeczka sody
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 5 dużych kwaskowatych jabłek
  • około 1 szklanki posiekanych orzechów włoskich
Jabłka obrać ze skórki i pokroić w grubą kostkę.
Jajka ubić z cukrem mikserem. Gdy masa jajeczna stanie się  puszysta i kremowa, wlać olej i zmiksować. Mąkę wymieszać z sodą, cynamonem i proszkiem, dodać do jajek i, starannie lecz delikatnie, wymieszać łyżką. Na koniec dodać orzechy i jabłka i połączyć z ciastem. Wlać do tortownicy, której dno wyłożono papierem do pieczenia.
Piec około godziny, do “suchego patyczka” , w piekarniku nagrzanym do 180 st C. Po upieczeniu wyjąc z piekarnika i pozostawić do ostygnięcia. Potem ostrożnie, by nie uszkodzić formy, przejechać nożem wzdłuż boków ciasta, by odeszły od tortownicy i zdjąć obręcz formy. Ostudzone ciasto można posypać cukrem pudrem.
Uwagi. Piekę to ciasto w tortownicy o średnicy około 25 cm i wychodzi w niej dość wysokie.
Czasem nie dodaję orzechów i ciasto też jest smaczne.
Piecze się do “suchego patyczka”. Gdy ciasto wyrośnie i będzie wyglądało na upieczone a czas pieczenia będzie dobiegał końca, należy uchylić drzwiczki piekarnika i trochę wysunąć formę z ciastem. Patyczkiem do zrazów, ewentualnie wykałaczką, nakłuwa się ciasto w dwóch, trzech różnych miejscach. Jeśli patyczek jest suchy lub zawiera okruszki upieczonego ciasta - gotowe. Jeżeli jednak jest oblepiony surowym ciastem, trzeba jeszcze piec dalej, kontrolując czas pieczenia i sprawdzając co jakiś czas patyczkiem (powiedzmy za 10-15 minut) aż do upieczenia.

piątek, 1 października 2010

Pasta z tuńczyka i suszonych pomidorów

IMG_6409Kiedyś bardzo lubiłam kanapki z wędliną. Dziś plaster szynki to coraz rzadszy widok na mojej kromce chleba. Lubię za to różnego rodzaju bezmięsne pasty i mięsne pasztety, ale tylko te pieczone w domu, nie okropne sklepowe.
Przepis na pastę z tuńczykiem znalazłam u Patrycji. Składniki potrzebne  do przyrządzenia smarowidła zazwyczaj mam w kuchni, więc gdy brak pomysłu, co zjeść na kanapkę, raz, dwa, trzy i pasta gotowa! Banalnie proste, ekspresowe i bardzo smaczne! Moja wersja jest nieznacznie zmodyfikowana.
  • puszka tuńczyka w sosie własnym w kawałkach (185 g)
  • 5 suszonych pomidorów w oleju
  • pół łyżeczki suszonego tymianku lub listki z kilku gałązek świeżego
  • 3 łyżki oliwy z oliwek lub oleju słonecznikowego
  • pół łyżeczki pasty Harissa lub kilka do kilkunastu kropli sosu Tabasco, lub chilli w proszku wedle upodobań
  • sól do smaku
  • mały ząbek czosnku (opcjonalnie)
Tuńczyka i pomidory odsączyć z zalewy i tłuszczu i włożyć do blendera. Dodać  resztę składników i przeciśnięty przez praskę czosnek. Zmiksować na gładką pastę. Ewentualnie doprawić do smaku solą i pieprzem.
Uwagi: Pasta Harissa to tunezyjska kompozycja papryczek chili, czosnku, kolendry i kminu rzymskiego, dość ostra. Do nabycia w sklepach z orientalną żywnością.

piątek, 24 września 2010

Ciasteczka maślano-karmelowe

IMG_6297

Absolutnie fenomenalne ciasteczka! Takie do rozpieszczania, jeśli ma się ochotę poczuć naprawdę dobrze!

Gdy tylko ujrzałam zdjęcie oraz przeczytałam listę składników, wiedziałam, że będą mi smakować… No i nie zawiodłam się! Naprawdę uwielbiam je, no bo jak tu ich nie uwielbiać! Są karmelowo - słodkie, z nadzieniem krówkowym i prażonymi orzechami! Do tego tak przyjemnie, delikatnie chrupią i rozpływają się w ustach! Ciasteczkowa poezja smaku! No po prostu bomba! (kaloryczna zapewne również ;) )… Robiłam je zarówno z orzechami laskowymi, jak i z włoskimi. Wyszły tak samo dobre. Szczerze polecam! (co widać po ilości zachwytów i wykrzykników, jakich użyłam w opisie;) ).

Przepis Małgosi z blogu Pieprz i Wanilia

  • 250 g masła o temperaturze pokojowej
  • 1/2 szklanki ciemnego muscovado
  • 2 szklanki mąki (ja daję 1 1/2 szklanki mąki pszennej i 1/2 szklanki mąki ryżowej)
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 2 łyżki Golden Syroup (nie daję)

 

  • około 300 g kajmaku
  • 100 g orzechów

Masło utrzeć mikserem wraz z cukrem. Dodać mąkę zmieszaną z proszkiem i dalej miksować do uzyskania jednolitego ciasta (trwa to chwilkę). Miskę przykryć szczelnie folią i wstawić na około godzinę do lodówki.

W tym czasie podpiec orzechy laskowe w piekarniku lub uprażyć na suchej patelni. Następnie zawinąć w ściereczkę i energicznie pocierać w celu pozbycia się skórek. Posiekać. Jeśli używa się orzechów włoskich, wystarczy je tylko posiekać  bez prażenia.

Piekarnik nagrzać do temperatury 180 st C.

Z ciasta formować kulki wielkości orzecha włoskiego, lekko spłaszczać i kciukiem  robić w każdym ciastku wgłębienie. Do tak powstałego dołka dawać po łyżeczce masy krówkowej i posypywać orzechami, lekko je wgniatając.

Ciastka układać na blaszce z papierem do pieczenia i piec około 15 minut. Po wyjęciu z piekarnika zostawić na parę minut na blasze i dopiero zdejmować do ostudzenia. Ciastka są bardzo kruche.

Przechowywać w zamkniętym pojemniku, by nie chłonęły wilgoci z otoczenia, co może spowodować, że będą się rozpadać.

Uwagi. Dodaję mąkę ryżową, dzięki czemu ciastka są jeszcze bardziej kruche i delikatne. Używam gotowej masy krówkowej z firmy Gostyń, gdyż uważam, że jest najlepsza, najbardziej zbliżona w smaku do kajmaku przygotowywanego samodzielnie.

IMG_6311

Szybka bułka z maszyny

IMG_6462

Odkąd na początku lata przez małe zaniedbanie, zepsuł mi się zakwas, nie piekę chleba. Szkoda, był to mój pierwszy zakwas, który hodowałam przez ponad pół roku. Myślę, że prace nad nowym “kwasiorem” rozpocznę niebawem, a póki co, robię czasem bułki i jak zwykle korzystam z pomocy mojej przyjaciółki maszyny ;).

Najczęściej przygotowuję tę drożdżową dużą bułkę. Jest lekka, właściwe neutralna w smaku, choć słodkawa, o konsystencji bardziej zwartej niż delikatnie puszystej. Przypomina “bogate” drożdżówki z masłem i jajkami, choć nie zawiera tych składników. Poza tym lubię ją, bo jest naprawdę duża i robi się ją szybko, bezproblemowo, i jak dotąd, zawsze się udawała. Stanowi dobrą bazę dla kanapek ze słodkimi dodatkami, masłem lub twarożkiem.

Przepis na ową bułkę pochodzi z książeczki dołączonej do mojej “maszyny piekarskiej”. W spisie figuruje on pod nazwą  “szybki chleb”, ale że w smaku i w wyglądzie bardziej przypomina bułkę, tak też go nazwałam.

W oryginale przygotowanie i upieczenie tego chlebka zajmuje godzinę i 20 minut i odbywa się w programie całkowicie automatycznym. Wprowadziłam parę drobnych, lecz korzystnych zmian, odrobinkę komplikując wykonanie ciasta, ale zapewniam, że jest to żaden kłopot. Po pierwsze zmniejszyłam ilość drożdży suszonych z 4! łyżeczek do dwóch, po drugie użyłam 2 programów: jednego do zagniatania ciasta, drugiego do pieczenia. Moją szybką bułkę przygotowuje się 40 minut dłużej niż pierwowzór, ale wciąż jest to dość krótki czas.

  • 400 ml letniej wody
  • 3 łyżki oleju słonecznikowego lub rzepakowego
  • 3 łyżki mleka w proszku
  • 1,5 łyżki cukru
  • 2 łyżeczki soli
  • 640 g mąki pszennej
  • 2 łyżeczki drożdży suszonych

Do wiaderka maszyny dodajemy składniki w wymienionej kolejności (zaczynając od wody). Włączamy program “ciasto rosnące” (u mnie trwa 1 h 25). Gdy program się skończy, ustawiamy program “pieczenie” na 40 minut przy średnim lub lekkim zrumienieniu skórki. Po upieczeniu ostrożnie wyjmujemy bułkę z formy i zostawiamy do wystudzenia.

Uwagi: Łyżeczka ma 5 ml, łyżka 15ml. Najlepsza mąka do tej bułki to typ 650 lub niższe, np.: 550, 450.

środa, 22 września 2010

Bliny

IMG_6474

Nie mam weny. Nie wiem jak zacząć. Miała być krótka wzmianka o wakacjach na Korfu. Tytułem wstępu chciałam też skrobnąć parę słów o plackach różnorakich, by przejść w końcu do blinów…

ale że nie mam weny… to będzie wprost, konkretnie i na temat… w końcu, to blog kulinarny, nie literacki Winking smile.

Przepis na te bliny pochodzi z Kuchni rosyjskiej (z cyklu “Rzeczpospolitej”). To drożdżowe placki z dodatkiem mąki gryczanej i pszennej. W książce serwowano je ze śmietaną, koperkiem i wędzonym łososiem. My jadamy je na słodko z dżemem lub syropem klonowym. Lubię je przegryzać tak po prostu, bez niczego. Przypominają mi trochę bułki z mąki pełnoziarnistej, tylko że są lepsze. Ich atutem jest dla mnie również to, że choć smażone, są lekkie i nietłuste.

  • 150 g mąki gryczanej
  • 150 g mąki pszennej
  • 1 łyżeczka drożdży suszonych
  • 300 ml letniego mleka
  • 2 łyżki roztopionego masła
  • 2 białka

Należy wymieszać w misce oba rodzaje mąki razem z drożdżami. Dodać mleko i masło i wyrobić łyżką lub mikserem gładkie ciasto. Przykryć miskę folią spożywczą i odstawić w ciepłe miejsce na około 40 minut.

Białka ubić na sztywną pianę i wymieszać delikatnie z wyrośniętym ciastem drożdżowym.

Placki smażyć na rozgrzanej patelni posmarowanej niewielka ilością masła lub oleju na średnim ogniu. Nakładać po łyżce ciasta i lekko rozprowadzić, by placuszek nie był zbyt gruby. Gdy zrumieni się z jednej strony, przewrócić i smażyć do zrumienienia drugiej.

Uwagi. Porcja dla 3-4 osób. Można smażyć bez tłuszczu na teflonowej patelni, choć bliny te nie nasiąkają bardzo tłuszczem. Ja używam gotowego klarowanego masła do smażenia.

czwartek, 2 września 2010

Muffinki śmietankowo - jagodowe

IMG_6990

Z muffinami to jest tak, że często łapie mnie pokusa, by wypróbować nowy przepis… tak jak w przypadku serników zresztą… I choć muffiny, to żadne tam wykwintne ciastka, to jednak ich niezaprzeczalne zalety: szybkość i łatwość wykonania, skłaniają, by po raz kolejny wyciągnąć formę muffinkową i zakasać rękawy. I tak, w pół godziny, mamy smaczną, słodką przekąskę.

Cytuję za  Evenką:

  • 30 dag mąki
  • 1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1/2 szkl. cukru (można nieco więcej)
  • 2 jajka
  • 1 szkl. kwaśnej śmietany
  • 1/3 szkl. oleju
  • 25 dag jagód (świeżych lub mrożonych)
  • ew. kilka kropli aromatu śmietankowego


Wszystkie składniki (oprócz jagód) dokładnie wymieszać łyżką. Dodać jagody i jeszcze raz delikatnie wymieszać. Nakładać do foremek muffinkowych i piec 20 - 25 minut w temp. 200 st.C. (sprawdzić patyczkiem).

wtorek, 31 sierpnia 2010

Naleśniki z nutellą, bananami, borówkami i bitą śmietaną

IMG_6851

Na ulicy Senackiej w Krakowie jest taki mini bar naleśnikowy, w którym od 10 z górką lat podają naleśniki na wiele sposobów, na słodko i słono.  Tanio, szybko, całkiem dużo i przeważnie smacznie.

Od nich “ściągnęłam” pomysł na prezentowane dziś naleśniki. Zazwyczaj robiłam je bez borówki amerykańskiej, ale w sezonie czemu by jej nie dodać, zwłaszcza, że bardzo tu pasuje, przełamując słodycz pozostałych składników.

Naleśniki są po prostu pyszne! Bita śmietana mieszająca się z nutellą oraz uzupełniające tę smakowitą kombinację, banany, tworzą wspaniały tercet, a borówki są kropką nad i! Naprawdę polecam jako deser, podwieczorek czy drugie danie, po pikantnej zupie.

  • Opakowanie słodkiej śmietanki 30-36%, schłodzonej porządnie
  • łyżka cukru waniliowego
  • trochę cukru pudru do smaku (niekoniecznie, ale myślę, że warto dać koło łyżki)
  • śmietanfix
  • kilka bananów
  • borówki amerykańskie
  • nutella
  • naleśniki przygotowane według ulubionego przepisu (byle nie pikantne, ani słone) lub według poniższego:

ciasto naleśnikowe (na około 20 sztuk):

  • 3 szklanki mleka
  • 2-2,5 szklanki mąki
  • 4 jajka

Jajka, mleko i 2 szklanki mąki zmiksować na gładką masę. Odstawić na około 20 minut. Jeśli ciasto ma konsystencję śmietanki słodkiej 30%, spływa z chochelki, powlekając ją cienką warstwą – jest gotowe. Jeśli jest za rzadkie, dodać resztę mąki, jeśli za gęste, trochę wody lub mleka.

Smażyć na patelni z dodatkiem tłuszczu lub bez, jak kto lubi lub skorzystać ze wskazówek odnośnie smażenia naleśników, które zamieściłam tutaj.

Śmietanę ubijać mikserem chwilę, następnie, gdy lekko zgęstnieje dodać do niej cukier waniliowy zmieszany z pudrem i śmietanfixem. Ubijać wszystko do uzyskania sztywnej, puszystej piany.

Naleśnik smarować mniej więcej łyżeczką nutelli, na to dać około 2 łyżki bitej śmietany, kilka plasterków banana i trochę borówek. Zwinąć naleśnika w rulon.

Uwagi: Ilości dodatków można modyfikować wedle uznania. Naleśniki bez bitej śmietany smakują tez dobrze.

IMG_6860

Sernik waniliowy z musem z malin

IMG_7174

I znów sernik…

Przyznam z dumą, że mojego autorstwa. Kremowy, delikatny, rozpływający się w ustach. W sam raz słodki… Bez musu ze świeżych malin - zwyczajny dobry sernik, w kompozycji z nim – wykwintny, świeży i bardzo smaczny deser. Zdobył uznanie wymagających gości ;).

spód:

  • 200 g ciastek typu digestive z czekoladą
  • 3 łyżki roztopionego masła

masa serowa:

  • 750 g śmietankowego sera twarogowego trzykrotnie zmielonego (użyłam tłustego sera President)
  • 250 g serka mascarpone
  • 4 jajka
  • 3 żółtka
  • szklanka cukru pudru
  • łyżka ekstraktu z wanilii
  • 100 ml mleka skondensowanego niesłodzonego
  • 2 łyżki mąki ziemniaczanej

mus z malin:

  • szklanka malin
  • łyżka cukru lub dowolna ilość  według upodobań

Dno tortownicy o średnicy 25 cm wyłożyłam folią aluminiową. Zewnętrzną stronę też okręciłam folią, by nic nie wyciekało.

Ciastka skruszyłam w blenderze i zmiksowałam ze stopionym masłem. Masą ciastkową wylepiłam spód tortownicy i schłodziłam ją w lodówce.

W tym czasie zmiksowałam mascarpone z cukrem pudrem, następnie z serem. Po kolei dodawałam jajka i żółtka nie przerywając miksowania. Dodałam resztę składników masy serowej i jeszcze raz zmiksowałam. Gdy całość stworzyła  jednolitą substancję, stuknęłam kilka razy miską o blat, by z masy uszły bąbelki powietrza. Krem serowy wlałam do tortownicy na spód z ciasteczek.

Sernik piekłam w piekarniku nagrzanym do 170 st. C przez około 1,5 godziny.

Maliny zmiksowałam z cukrem. Mus należy przechowywać w lodówce, przed podaniem wymieszać.

Ostudzony sernik serwowałam z musem z malin (około łyżki musu lub wedle upodobań, kładłam obok kawałka sernika).

Wskazówki dotyczące pieczenia:

Sernik piekłam na środkowym poziomie.  Na dno piekarnika postawiłam mniejszą blaszkę wypełnioną w 3/4 wodą, zaś wierzch tortownicy przykryłam luźno papierem do pieczenia. Nie otwierałam piekarnika w trakcie pieczenia, dopiero pod koniec uchyliłam drzwiczki i stuknęłam drewnianą łyżką w bok tortownicy, by sprawdzić czy ciasto jest gotowe. Przy poruszeniu tortownicą, środek powinien lekko zadrżeć, niczym stężała galaretka, wówczas sernik jest już dobry. Jeśli na środku jest wciąż płynny, pieczemy dalej, kontrolując czas i sprawdzając co około 10 minut. Sernika nie pieczemy do “suchego patyczka”. Gdy sernik jest gotowy, wyłączamy piekarnik, ciasto pozostawiając w środku. Po około 30- 4o minutach, można delikatnie usunąć papier z wierzchu tortownicy i leciutko uchylić drzwiczki piekarnika. Sernik zostawiam do całkowitego wystudzenia w piekarniku, dzięki temu nie powinien pęknąć.

Łosoś z malinowym winegretem

IMG_6727

To była miłość od pierwszego wejrzenia… Gdy prawie półtora roku temu ujrzałam go na zdjęciu, wiedziałam, że muszę go mieć… co ciekawe po dokonaniu konsumpcji, nasyceniu zmysłów, moje uczucia wcale nie przygasły…

Łosoś z malinowym winegretem, bo o nim tu, oczywiście, mowa, znaleziony na stronie Kwestii Smaku i przedstawiony tak, że ślinianki od razu zaczęły pracować…

Wykwintne i niezbyt skomplikowane danie, które jednak udało mi sie trochę zepsuć, gdyż za długo piekłam tę delikatną rybę. Cóż… wybaczam sobie, w końcu po raz pierwszy przygotowywałam łososia, na pewno jednak nie po raz ostatni…

  • 2 filety z łososia bez skóry i ości po 150 g każdy
  • sól morska i świeżo zmielony czarny pieprz
  • 2 - 3 łyżki masła, roztopionego

 
malinowy winegret:

  • około  100 g malin
  • 1/2 małej cebulki, pokrojonej w kostkę
  • 1 łyżka cukru (dałam trochę więcej)
  • 1 łyżeczka musztardy Dijon
  • 2 łyżki oliwy z oliwek
  • 2 łyżeczki czerwonego octu winnego np. o smaku malinowym

Umytego i osuszonego łososia oprószyć solą i pieprzem. Następnie do naczynia żaroodpornego wlać roztopione masło i włożyć rybę. Zapiekać przez 15 minut w piekarniku nagrzanym do temperatury 200 st C.

Maliny zmiksować, przetrzeć przez sito do rondelka. Cebulę sparzyć wrzątkiem i wraz z oliwą, cukrem, musztardą, octem winnym dodać do musu z malin. Zmiksować wszystkie składniki i gotować bez przykrycia na wolnym ogniu przez około 5 minut. Malinowy winegret doprawić solą i pieprzem oraz ewentualnie cukrem.

Na talerzu kłaść po 2 łyżki winegretu malinowego i ułożyć na nim łososia. Na koniec polać mięso odrobiną sosu z pieczenia. Podawać z ryżem.

Porcja dla dwóch osób

poniedziałek, 23 sierpnia 2010

Muffiny z czerwoną porzeczką i kruszonką

IMG_6710

Kolejny, sprawdzony przepis od Dorotuś, na muffinki, tym razem.

Smaczne, lekkie, dość słodkie, aczkolwiek czerwone porzeczki przełamują tę słodycz. Na wierzchu chrupiąca kruszonka. Bardzo sympatyczny przepis.

  • 1 szklanka zmielonych migdałów
  • pół szklanki mąki pszennej
  • pół szklanki płatków owsianych
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej z lekkim czubem
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia z lekkim czubem
  • 2/3 szklanki drobnego cukru (użyłam jasnego muscovado)
  • 1 duże jajko
  • 1 szklanka jogurtu naturalnego
  • 45 ml oleju
  • 1 łyżeczka ekstraktu migdałowego (można zastąpić olejkiem)
  • 120 g porzeczki czerwonej

kruszonka:

  • pół szklanki zmielonych migdałów
  • 3 łyżki mąki
  • 3 łyżki cukru (użyłam jasnego muscovado)
  • 2 łyżki miękkiego masła

Składniki kruszonki wyrobić do uzyskania grudkowatej, sypkiej konsystencji w razie potrzeby dosypując mąki.

W jednej misce wymieszać składniki sypkie, w drugiej mokre. Połączyć zawartość obu misek. Na koniec dodać porzeczki i delikatnie wymieszać. Formę na muffiny wyłożyć papilotkami i do każdej wlewać ciasto tak by wypełniło prawie całą foremkę papierową. Posypać kruszonką.Piec w temperaturze 190ºC przez około 25 minut.

Uwagi: Moje ciasto było chyba za rzadkie, kruszonka zapadała się do wewnątrz w trakcie pieczenia. Mimo to ciasteczka wyszły smaczne.

Sernik jagodowy

IMG_6792

Mam ewidentną słabość do serników… Co ciekawe, nie tyle do ich konsumowania, co robienia… Gdy widzę nowy, atrakcyjnie zapowiadający się przepis na sernik, już planuję, kiedy mogłabym go wypróbować.

Sernik jagodowy znalazłam jakiś czas temu na stronie Moich Wypieków. Musiał trochę poczekać na sezon borówkowy. Urzekł mnie jego piękny, niecodzienny wygląd.

Sernik robi się łatwo. Smakuje trochę jak jogurt, a trochę jak lody jagodowe. Goście byli zachwyceni i to jest chyba najlepsza reklama!

spód:

  • 180 g ciastek typu Digestive
  • 75 g roztopionego masła

masa serowa:

  • 750 g twarogu śmietankowego, tłustego, zmielonego
  • 2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
  • 200 g drobnego cukru
  • 4 jajka
  • 2 łyżki mąki
  • 1 łyżka soku z cytryny
  • 250 g jagód (dałam więcej)

polewa:

  • 250 ml creme fraiche (lub gęstej kwaśnej śmietany)
  • 2 łyżki cukru pudru
  • 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii

    Ciastka pokruszyć i połączyć z roztopionym masłem. Spód tortownicy (moja miała 25cm średnicy) wyłożyć folią aluminiową. Jeśli forma jest nieszczelna, należy to zrobić dokładnie i dodatkowo od zewnątrz owinąć folią aluminiową. Powstałą masą wylepić dno tortownicy a następnie schłodzić w lodówce (około 20 minut).

    Wszystkie składniki masy serowej (z wyjątkiem jajek) zmiksować. Na końcu dodać jajka i miksować jeszcze chwilkę do uzyskania jednolitej konsystencji. Masę wylać na schłodzony spód. Sernik piec w temperaturze 180 stopni C przez około godzinę. Środek powinien być  sprężysty.

    Składniki polewy wymieszać i rozprowadzić równomiernie na wyjętym z piekarnika serniku. Piec jeszcze przez 10 minut.

  • wtorek, 17 sierpnia 2010

    Placki z jagodami

    IMG_6643

    Lato mija…

    Zawsze w sierpniu, choć to właściwie pełnia lata, czuję już przedsmak jesieni… ten specyficzny, nostalgiczny, trochę zaczarowany, a trochę przygnębiający, absolutnie wyjątkowy i nie do opisania nastrój… Smutek z powodu odchodzącego lata, swoisty niepokój, którego przyczynę trudno sobie uzmysłowić, splatają się z uczuciem ulgi, że oto nadchodzi czas wyciszenia, pewnej melancholii, skupienia… Jednocześnie jesień ma w sobie coś tajemniczego, magicznego, subtelnego i ujmującego zarazem… Trudno wyrazić słowami niezwykły charakter wczesnojesiennej aury…

    Zbieram moje karteluszki z przepisami i z niezadowoleniem uświadamiam sobie, że są niekompletne, że muszę sporo pogłówkować, by przypomnieć sobie wszystkie zmiany, których dokonałam w recepturze oryginalnej oraz przywołać autora i i źródło inspiracji. Do tego wiele z przepisów, które chciałabym opublikować jest juz przeterminowana, bo komu na przykład przyda się teraz pomysł na tartę z truskawkami czy ciastka z jagodami?… Już po sezonie… Cóż… trudno… nadrabiam zaległości…

    Placki, bliny, pancakes, trochę ich ostatnio wypróbowałam. Przepis  prezentowany poniżej pochodzi od Karolki, zamiast jabłek użyłam leśnych jagód vel borówek.

    • 200 ml mleka
    • 200 ml jogurtu naturalnego
    • 2 jajka
    • 2 łyżki masła
    • łyżka ekstraktu z wanilii
    • 80 g cukru
    • łyżeczka proszku do pieczenia
    • 250- 300 g mąki

    Jajka zmiksować z cukrem, dodać jogurt, mleko, roztopione i przestudzone masło i esencję waniliową. Wszystko zmiksować. Na koniec wsypać mąkę zmieszaną z proszkiem i całość wymieszać.

    Na rozgrzaną patelnię z odrobiną masła lub oleju, kłaść po 2 łyżki ciasta. Placuszki posypywać jagodami (mniej więcej łyżka na placek). Gdy pierwsza strona przyrumieni się, przewrócić i smażyć z drugiej.

    Podawać posypane cukrem pudrem.

    Uwagi: Po usmażeniu każdej porcji, dobrze jest przetrzeć patelnię papierem kuchennym, w celu usunięcia przypalonego soku z jagód, po czym znów posmarować odrobiną tłuszczu.

    poniedziałek, 21 czerwca 2010

    Sernik śmietankowo – waniliowy z polewą truskawkową

    IMG_6583

    W tym roku wreszcie zaczęłam eksperymentować z ciastami z truskawkami. Zawsze, mimo szczerych chęci wypróbowania nowego przepisu, kończyło się na tym, że cały sezon truskawki wykorzystywałam do: omletu, koktajlu z mlekiem lub ucieranego ciasta. Teraz mam trzy nowe propozycje truskawkowych deserów. Pierwsza to sernik śmietankowy o kremowej, lecz dość zwartej konsystencji, z polewą-musem ze świeżych truskawek. Wygląda bardzo efektownie. Dość słodki, śmietankowo-waniliowy smak jest przełamany orzeźwiającym i kwaskowatym aromatem truskawek. Myślę, że to udane połączenie :)

    Sernik powstał z inspiracji przepisami Dorotuś - Moje Wypieki i Asi- Kwestia Smaku.

     

    spód:

    • 200 g herbatników w czekoladzie typu Digestive (użyłam Florianek)
    • 60 g miękkiego masła

    masa serowa:

    • 850 g twarogu do serników z wiaderka (użyłam z Piątnicy)
    • 4 jaja
    • 200 g cukru pudru lub trochę mniej
    • 100 g gęstej słodkiej śmietany 36 % (w kubeczku z Piątnicy)
    • 2 łyżki mąki ziemniaczanej
    • 1 cukier waniliowy

    polewa:

    • 500 g truskawek
    • 2 łyżki cukru
    • 4 płaskie łyżeczki mąki ziemniaczanej
    • 1/3 szklanki zimnej wody

    Herbatniki włożyłam do worka foliowego i pokruszyłam wałkiem, następnie wymieszałam dobrze z masłem. Masą ciasteczkową wylepiłam spód tortownicy o średnicy 25 cm wyłożonej folią aluminiową i włożyłam do lodówki.

    Jajka miksowałam niezbyt długo z cukrem pudrem i waniliowym, tak by powstała lekko puszysta masa. Następnie dodałam ser i śmietanę i miksowałam wszystko do uzyskania jednolitej, gładkiej konsystencji. Na koniec wsypałam mąkę ziemniaczaną i jeszcze raz porządnie zmiksowałam. Masę serową wymieszałam łyżką, by uszły z niej bąbelki powietrza powstałe podczas miksowania. Następnie wylałam na schłodzony spód i wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 170 st. C. Sernik piekłam przez godzinę pod przykryciem z papieru do pieczenia. Ciasto studziłam w zamkniętym piekarniku przez pół godziny, po czym uchyliłam lekko drzwiczki i studziłam dalej.

    Opłukane i obrane truskawki zmiksowałam z cukrem w blenderze na gładki mus. Przelałam do rondelka i podgrzewałam. Gdy zaczęło wrzeć, wlałam mieszaninę mąki ziemniaczanej rozprowadzonej w chłodnej wodzie i stale mieszałam. Gotowałam chwilkę i zdjęłam z ognia, gdy ponownie zaczęło bulgotać.

    Sernik pokroiłam na kawałki i każdy z osobna polewałam 2-3 łyżkami wystudzonej polewy.

    Uwagi: Herbatniki można oczywiście zmiksować w blenderze. Jeśli chodzi o polewę to można sernik po prostu polać zmiksowanymi na mus truskawkami. Wydaje mi się jednak, że polewa wygląda atrakcyjniej i ma spójniejszą konsystencję.

    Zrazy schabowe nadziewane papryką i cebulą

    IMG_6579

    Od czasu do czasu robię na obiad nadziewane roladki ze schabu lub wołowiny. Do środka daję różne składniki. Czasem są to: ogórek kiszony, cebula, papryka, innym razem pieczarki. Takie zrazy zawijane obsmażam a później duszę zalane wodą. Powstaje aromatyczny wywar, który wystarczy lekko doprawić i zagęścić. Do tego ziemniaki lub kasza, jakiś dodatek warzywny i pyszny, treściwy obiad gotowy!

    • plastry schabu bez kości o grubości około 1,5 cm (1 dla każdego)
    • musztarda
    • czerwona papryka
    • cebula
    • sól
    • pieprz
    • 1-3 łyżeczek mąki pszennej
    • sos sojowy
    • sos Worcester

    Każdy plaster schabu oczyścić z błony i rozbić cienko tłuczkiem do mięsa, uważając, by nie uszkodzić mięsa i nie porobić w nim dziur. Następnie posolić, popieprzyć i posmarować łyżeczką musztardy (te czynności wykonujemy tylko z jednej strony). Paprykę pokroić w paski, cebulę w piórka. Układać 2-3 kawałki papryki i cebuli na brzegu płata mięsa i zawijać je do środka. Zrolować roladkę, końce podwinąć do wewnątrz i spiąć wykałaczkami lub szpikulcami do zrazów (można też owinąć nitką).

    Roladki obsmażać na patelni polanej olejem na rumiano z każdej strony. Usmażone zraziki przełożyć do rondla. Z patelni wylać nadmiar tłuszczu i zalać ją szklanką wody. Chwilę pogotować, by przysmażony sok z mięsa rozpuścił się w wodzie i ją zaromatyzował. Wywarem z mięsa polać roladki, powinny być zanurzone w wodzie do 3/4 wysokości. W razie potrzeby dolać trochę wody. Dusić pod przykryciem na wolnym ogniu przez około 1,5 godziny. Gotowe roladki wyjąć z wywaru i odłożyć w ciepłe miejsce (pod przykryciem).

    1-2 łyżeczki mąki wymieszać z 1/4 szklanki zimnej wody i rozprowadzić w wywarze. Gotować chwilę stale mieszając. Jeśli konsystencja jest zbyt rzadka, można rozpuścić jeszcze kolejną łyżeczkę mąki z odrobiną wody i znów zagęścić sos. Doprawić odrobiną sosu Worcester i sosem sojowym.

    Z roladek usunąć wykałaczki lub nitkę i podawać polane sosem z kaszą jęczmienną lub ugotowanymi ziemniakami. Ja jadłam z ogórkami konserwowymi, ale jeszcze lepiej pasowałaby tu mizeria lub ogórki kiszone.

    IMG_6578

    niedziela, 20 czerwca 2010

    Ciastka owsiane z białą czekoladą i żurawiną

    IMG_6379

    Moje ulubione ciastka owsiane… i jedne z najulubieńszych w ogóle. Niezawodne, łatwe, szybkie w wykonaniu a przy tym chrupiące, z przepysznymi kawałkami białej czekolady. Przyznam, że zawsze robiłam je bez żurawiny, za to z dodatkiem posiekanych migdałów i też smakowały wybornie. Zresztą jak dla mnie wszystkie dodatki poza czekoladą mogłyby tu nie istnieć… Tak czy siak, ciastka są wyśmienite i koniecznie trzeba je wypróbować. Przepis znaleziony u Ptasi.

    • szklanka mąki
    • szklanka płatków owsianych
    • jajko
    • 1/2 szklanki ciemnego cukru muscovado
    • 1/2 szklanki drobnego cukru do wypieków
    • 125 g masła
    • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
    • 1/2 łyżeczki soli
    • łyżeczka esencji waniliowej lub cukier waniliowy
    • tabliczka białej czekolady posiekanej
    • garść suszonej żurawiny
    • pół szklanki posiekanych orzechów lub migdałów

    Masło utrzeć lub zmiksować z cukrem i esencją waniliową, wbić jajko i dalej ucierać. Następnie dodać mąkę, płatki, proszek i sól. Wszystko zmieszać, by składniki sie połączyły i na koniec dorzucić bakalie. Całość jeszcze raz wymieszać i wstawić na 15 minut do lodówki. Piekarnik nagrzać do 180 st C. Z ciasta formować kulki wielkości orzecha włoskiego i układać, zachowując odstępy na blasze wyłożonej pergaminem. Lekko spłaszczyć i piec około 15 minut. Studzić na kratce.

    Uwagi: Można dodać trochę mniej cukru. By czekolada nie roztopiła się podczas pieczenia, po posiekaniu wkładam ją do lodówki do schłodzenia (przynajmniej pół godziny lub krócej w zamrażarce).

    IMG_6393

    Domowy Baileys i ogródkowe szaleństwo

    Z miesiąca na miesiąc maleje liczba wpisów… a przecież nie przestałam piec i gotować… Problemy techniczne z przegrywanie zdjęć z aparatu to jedna sprawa. Jest też coś innego, co odciąga mnie od komputera.

    Przez ostatnie tygodnie w głowie mam kwiatki, bratki i stokrotki… oraz krzewy i drzewka! Wertuję fachowe gazety poświęcone ogrodniczej pasji, szperam w Internecie w poszukiwaniu zdjęć i informacji o poszczególnych gatunkach i odmianach różnych roślin. Planuję czym obsadzić mój niewielki ogródek i wyobrażam sobie jak będzie wyglądał. Jak tylko pogoda dopisze, to w tym tygodniu moje ogródkowe marzenia się ziszczą.

    Póki co chucham i dmucham na moje kwiaty rosnące w doniczkach. 

    urzekająca zapachem i pięknym fioletowym kolorem, obficie kwitnąca surfinia

    IMG_6468

     

    może dla niektórych pospolita, ale dla mnie finezyjna, coraz urokliwsza, pelargonia, w połączeniu z kocankami

    IMG_6537

    Wracając do kwestii kulinarnych, to zamierzam nadrobić zaległości i publikować posty w ilościach hurtowych ;)

    A zacznę od alkoholu…

    Dawno temu, zanim jeszcze dowiedziałam się, że istnieje taki trunek jak Baileys, moja Mama robiła likier kawowy na bazie wódki, mleka skondensowanego, cukru i kawy… Robiła podwójną porcję a i tak szybko znikało… Muszę odnaleźć kiedyś ten przepis w domowym archiwum…

    Póki co delektuję się domowym Baileysem według receptury , którą znalazłam na Kwestii Smaku.

    Mój likier zrobiłam z większą ilością kremówki, bo jak dla mnie był za słodki, za to dodałam mniej kawy, by uzyskać smak zbliżony do wersji Baileys Original. Polecam! 

    IMG_6266

    • 250 ml Brandy zmieszanej pół na pół z Whisky
    • 250 g słodzonego mleka skondensowanego
    • 250 g śmietanki kremówki
    • łyżeczka esencji waniliowej
    • łyżka kawy rozpuszczalnej
    • 2 łyżki gorącej wody

    Kawę rozpuścić w 2 łyżkach gorącej wody, połączyć z resztą składników, przemieszać dokładnie. Przechowywać w zamkniętej butelce w lodówce. Serwować z kostkami lodu.