Tradycyjne pesto przyrządza się z dodatkiem orzeszków pinii i parmezanem. Piniole zamieniłam na nerkowce, które smakują w pesto świetnie i czynią je lżejszym. Do tego są korzystniejsze cenowo. Wystarczy zemleć orzechy w blenderze lub utłuc w moździerzu, są dość miękkie, więc całkiem łatwo je rozdrobnić. Parmezan często zastępuję moim ulubionym owczym serem pecorino.
Pesto najlepiej smakuje (przynajmniej jeśli o mnie chodzi) z dobrą bagietką, ciabattą czy lekkim chlebem o chrupiącej skórce. Do tego mozzarella, świeży pomidor i ewentualnie suszony. Jest to przekąska, którą do tej pory nikt jeszcze nie wzgardził ;) Jak zwykle, jeśli chodzi o proste receptury, należy postarać się o dobrej jakości składniki.
Zazwyczaj robię pesto “na oko” ale na potrzeby blogowe podaję proporcję, według których przygotowałam to konkretne pesto.
- liście bazylii z 2-3 doniczek
- około 2/3 szklanki zmielonych/rozdrobnionych orzeszków nerkowca
- około 2/3 szklanki sera pecorino lub parmezanu startego na tarce o drobnych oczkach
- 3/4 szklanki oliwy extra virgin
- około 1/2 łyżeczki soli
- 2 mniejsze lub średniej wielkości ząbki czosnku(nie należy przesadzać z czosnkiem, bo zbyt dużo zdominuje smak pesto)
Do pojemnika blendera wrzucamy liście bazylii, zmielone orzeszki, ser, przeciśnięty przez praskę czosnek i 1/4 łyżeczki soli. Wszystko miksujemy do rozdrobnienia składników. Próbujemy do smaku i ewentualnie dajemy więcej soli. Gdyby pojawiły się trudności z blendowaniem, należy spróbować przemieszać składniki, gdy to nie pomoże, pewnie trzeba będzie dolać trochę oliwy. Pesto przekładamy do słoiczka i zakręcamy. Najlepiej spożyć od razu po przygotowaniu. Można je przechować, powiedzmy, do trzech dni w lodówce i zawsze przed użycie wyjąć około godziny wcześniej, by zyskało temperaturę pokojową, gdyż zimne nie smakuje dobrze.
1 komentarz:
pycha:-))
Prześlij komentarz