To moje zeszłoroczne pierniczki… Niemało się przy nich napracowałam…
W smaku, jak to pierniczki… korzenne, nie żałowałam przypraw, by ładnie później pachniały. Raczej do chrupania, bo wychodzą twarde.
Przepis znaleziony na Moich Wypiekach. Cytuję:
- 55 dag mąki pszennej(+ więcej do podsypywania)
- 30 dag miodu (z miodem sztucznym pierniczki szybciej będą miękkie, niż z prawdziwym)
- 10 dag cukru pudru
- 12 dag masła
- 1 jajko
- 2 łyżeczki sody oczyszczonej
- przyprawa do piernika - około 60 g (można dać mniej)
- kakao (opcjonalnie, tym razem dałam 2 łyżeczki)
Jeśli chcemy pierniczki z otworkiem do przewlekania, otworek robimy przed pieczeniem (słomką, lub lepszy - pomysł - wykałaczką, kręcąc nią).
Piec około 8 - 10 minut (piekłam 7 minut) w temperaturze 180ºC.
Lukrujemy lub polewamy czekoladą po upieczeniu.
Pierniczki po upieczeniu są twarde, później zmiękną (należy je przechowywać w szczelnie zamkniętym pojemniku). Bardzo długo i dobrze się przechowują (nawet kilka miesięcy). Można upiec je kilka tygodni przed świętami, lukrowanie zostawiając na później.
Lukier:
- białko
- cukier puder
- łyżeczka soku z cytryny
- ewentualnie parę krople aromatu
- odrobina barwnika spożywczego w żelu
A tu arcydzieła mojego synka:)
3 komentarze:
Przepiękne pierniczki. Nie mam odwagi zabrać się za te prawdziwe i do tego tak ładnie zdobione. Moja cierpliwość nie sięga tak daleko :D
Wiolu aż żal je zjesć, to jak małe dzieło sztuki:-)))
Przepiękne pierniki!
Wioliśko, Tobie Twoim bliskim (całej trójeczce) życzę by Nowy Rok 2013 przyniósł Wam szczęście, pomyślność i radość.
PS. Życzenia na pocztę onetową dotarły. Dziękuję za pamięć.
Prześlij komentarz