Krem ten zrobiłam już kilka lat temu i teraz sobie o nim przypomniałam, podczas przeglądania zdjęci na komputerze. Jest to bardzo dobre… hmm właściwie co? Smarowidło do pieczywa?, smakołyk do podjadania łyżeczką?, krem do ciastek? Chyba wszystko po trochu. Słodko-karmelowy smak podbity solą, to nieco ekscentryczne, lecz ciekawe i smakowite zestawienie. Myślę, że świetnie komponowałoby się z czekoladowymi wypiekami oraz kruchym ciastem i prażonymi orzechami lub/i czekoladą.
- 50 g cukru trzcinowego
- łyżka wody
- 250 g mascarpone
- sól, trochę grubsza, do smaku
Do metalowego garnuszka wsypać cukier i łyżkę wody. Podgrzewać na średnim ogniu bez mieszania, by tworzący się karmel nie skrystalizował się! Płyn powinien zyskać bursztynowy kolor. Uważać, żeby nie przesadzić z podgrzewaniem i nie spalić karmelu! Gotowy karmel zdjąć z ognia i ostrożnie wmieszać do niego mascarpone. Postawić znów na gazie i podgrzewać do rozpuszczenia ewentualnych grudek. Lepiej oprzeć się pokusie degustacji, gdyż grozi to nieprzyjemnym oparzeniem języka… Gdy krem uzyska jednolitą konsystencję, garnek zdjąć z ognia i zostawić do ostudzenia. Do zimnego kremu wmieszać trochę soli do smaku.
Źródło: My best food
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz