środa, 16 grudnia 2009

Pasztet z soczewicy i szybki chleb z maszyny

IMG_3172
Przepis na ten pasztet znalazłam już dawno temu na blogu Around the kitchen table... i od razu chciałam go wypróbować. Na zdjęciach Polki, wyglądał bardzo zachęcająco… Tak się jednak złożyło, że musiał sobie jeszcze poczekać. W końcu się zebrałam i spreparowałam tę soczewicowo - warzywną kombinację. Powstała całkiem smaczna alternatywa dla mięsnych kanapek, choć oczywiście nie przypomina “prawdziwego” pasztetu. Oryginalny przepis Agnieszki Kręglickiej można znaleźć tu.
Ja zrobiłam tak:
  • 1 szklanka czerwonej soczewicy
  • 3 marchewki
  • 2 pietruszki
  • 2 cebule
  • 4 ząbki czosnku
  • 3 jajka
  • ziele angielskie
  • liść laurowy
  • utłuczony w moździerzu kumin
  • słodka papryka,
  • chilli
  • sól, pieprz
  • olej
Soczewicę opłukać i rozgotować na puree w 2 szklankach wody. Warzywa zetrzeć na tarce, cebulę pokroić w kostkę, czosnek przecisnąć przez praskę. Ponad łyżkę kuminu przesmażyć na niewielkiej ilości oleju, dodać warzywa, listek laurowy i ziele angielskie, jeszcze chwilę smażyć. Potem dusić pod przykryciem, w razie konieczności podlewając odrobiną wody, by nie przywarło.Sól, pieprz dodać do pulpy z soczewicy, połączyć z warzywami. Dobrze doprawić. Trochę przestudzić i dodać jajka. Wszystko dokładnie wymieszać. Wylać do naczynia żaroodpornego lub formy wysmarowanej tłuszczem i wysypanej bułką tartą. Piec 30-40 min(ja piekłam ponad godzinę) w piekarniku nagrzanym do 180 st. C.
Uwagi. Wydaje mi się, że dałam za dużo warzyw. Dwie średniej wielkości marchewki, 1 spora cebula i zero pietruszki – proporcje na następny raz. Pasztet trzeba porządnie doprawić. Swój piekłam około półtorej godziny, o ile dobrze sobie przypominam i w sumie nie wiem dlaczego tak długo to trwało, ale po przepisowym czasie był ciągle rzadki… Wyszła mi naprawdę sporo porcja. Nieźle smakowa na kanapce z keczupem lub majonezem i ogórkiem kiszonym.

Szybki chleb z maszyny

IMG_3164

Skończyło się pieczywo, a tak się złożyło, że nie miałam czasu zająć się wcześniej zakwasem i przygotowaniem zaczynu. Cóż, w takiej sytuacji można iść na łatwiznę i zdać się całkiem na maszynę. Wybrałam przepis z książeczki dołączonej do mojego automatu. Po półtorej godzinie miałam spory bochenek wcale nie takiego złego chleba. Przypominał mi trochę bułkę pszenną, a trochę pieczywo tostowe wieloziarniste (dodałam trochę mąki grahamki).
  • 400ml letniej wody
  • 2 łyżki oleju
  • 2 łyżeczki soli
  • 2 łyżki mleka w proszku
  • 2 łyżki cukru
  • 120 g mąki graham typ 1850
  • 520 g mąki chlebowej typ 850
  • 4 łyżeczki drożdży instant
Składniki umieszczam w formie do maszyny w takiej kolejności, w jakiej zostały wymienione. Drożdże wsypuję po przeciwnej stronie niż dodawana była sól. Ustawiam program numer 5 trwający 1 godzinę 20 minut. Potem chleb po upieczeniu wyciągam ostrożnie (by sie nie poparzyć) z formy i studzę na kratce kuchennej.
Uwagi. W przepisie oryginalnym nie było mąki pełnoziarnistej tylko zwykła. Moja zmiana nie zaszkodziła, a może nawet wzbogaciła chlebek. Pieczywo to ma lekko słodkawy posmak i nadaje się do tostowania. Do odmierzania składników najlepiej używać łyżek i łyżeczek miarowych dołączonych do maszyny albo zakupionych w sklepie z gadżetami kuchennymi.
IMG_3170

Brak komentarzy: