piątek, 29 stycznia 2010

Ciasto amerykańskie vel Wiewiórka

IMG_2978
Przepis na ten placek znalazłam u Evenki. Zaintrygował mnie tym, że oprócz smakowitego wyglądu, bardzo przypomina ciasto, które wielokrotnie już robiłam. “Moje” ciasto nazywa się Bartek, a przepis jest w rodzinie od wielu lat. Wiewiórka to właściwie Bartek wzbogacony o kakao i orzechy. Upiekłam ją z ciekawości i dla porównania. Oba placki są smaczne i naprawdę warte zrobienia, ale może trochę z sentymentu, może też z przyzwyczajenia, wolę jednak smak Bartka…
  • 2 szklanki mąki
  • 3 jajka (dałam 4)
  • 1 szklanka cukru
  • 1 łyżeczka sody (użyłam proszku do pieczenia)
  • 3/4 szklanki oleju
  • 1 łyżeczka kakao
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • 1/2 – 1 szklanka orzechów
  • 4 jabłka (dałam 6)
Jajka z cukrem ubijać mikserem. Gdy staną się puszystą masą, powoli dodać olej i dalej ubijać. Mąkę zmieszać z sodą bądź proszkiem, kakao i cynamonem. Stopniowo dosypywać do jajek i ubijać dalej na małych obrotach. Na koniec dodać pokrojone w grubą kostkę jabłka, rodzynki i posiekane orzechy. Przelać do natłuszczonej formy (użyłam tortownicy o średnicy 26 cm, wyłożonej papierem do pieczenia). Piec około godziny w piekarniku nagrzanym do 200 st. C.

Makaron z bakłażanem

IMG_4248
Lekkie, proste danie dla miłośników bakłażana i makaronu, wzbogacone dodatkiem rodzynek, orzeszków pinii i świeżej kolendry. Brzmi smacznie, nieprawdaż? Mnie, przyznam, szczerze, czegoś w nim brakowało… przy tym było trochę za suche jakby… Może trochę oliwy i parę połówek pomidorków koktajlowych uratowałoby sprawę? Jeśli ktoś nie lubi kolendry, może zastąpić ją natką pietruszki lub bazylią. Przepis (podaję nieco zmodyfikowany) pochodzi z książki Orlando Murin: Wegetariańskie dania. 101 sprawdzonych przepisów
  • 1 średniej wielkości bakłażan
  • 2- 4 ząbki czosnku
  • 2 łyżeczki kminku
  • 1 mały strąk chilli
  • 2- 3 łyżki poszatkowanej kolendry
  • około pół szklanki rodzynek
  • 3 łyżki orzechów pinii
  • skórka i sok  z połowy cytryny (nie dałam skórki)
  • oliwa
  • makaron wstążki
  • sól, pieprz
Bakłażana pokroić w kostkę (o boku mniej więcej 1 – 1,5 cm). Rozgrzać 2-3 łyżki oliwy. Smażyć na małym ogniu do miękkości (około 10 minut), mieszając od czasu do czasu. W tym czasie ugotować makaron. Orzeszki pinii uprażyć na suchej patelni. Do bakłażana dodać przeciśnięty przez praskę czosnek, odpestkowane, pokrojone drobno chilli, utłuczony w moździerzu kminek, orzechy oraz rodzynki. Smażyć 2 - 3 minuty na małym ogniu. Doprawić solą. Ugotowany i odcedzony makaron dodać do mieszaniny bakłażanowej. Połączyć. Dodać kolendrę i skórkę cytrynową oraz skropić sokiem z cytryny. Wszystko wymieszać. Już na talerzu polać oliwą i posypać świeżo zmielonym pieprzem.
Porcja dla 2 osób.

środa, 27 stycznia 2010

Polski chleb na zakwasie (wersja zmodyfikowana)

IMG_4337
Czas na eksperyment chlebowy! Udany, dodajmy!:) Miałam zrobić Czeski chleb wiejski, ale wlało mi się za dużo zakwasu… Pomyślałam, więc, że zrobię Chleb polski, który to robiłam ostatnio, a znalazłam u Dorotuś. Oczywiście pokusa, by pokombinować w przepisie, była zbyt silna, by jej nie ulec, więc zrobiłam chleb prościej i z dodatkiem mąki żytniej. Efekt, bardzo zadowalający. Wyrośnięty, spory bochenek o puszystym, średnio wilgotnym i sprężystym miąższu z chrupiącą skórką. Smak również nie pozostawia nic do życzenia:) Posypałam połowę czarnuszką, dla siebie, druga połowa bez posypki, dla męża, który za czarnymi nasionkami nie przepada…
  • 210 g zakwasu żytniego
  • 310 g letniej wody
  • 50 g mąki razowej pszennej
  • 100 g mąki żytniej
  • 450 g mąki pszennej chlebowej
  • 1 łyżeczka cukru
  • 1 płaska łyżka soli
  • 1 niepełna łyżeczka drożdży instant
  • czarnuszka/ kminek / mak do posypania
Wszystkie składniki (poza nasionkami) wyrobiłam w maszynie do chleba, dodając w kolejności: mokre, suche, drożdże na końcu. Wyrabiałam w sumie z 10 minut, po czym maszynę wyłączyłam, ciasto przykryłam folią i zostawiłam tak na 2 godziny. Następnie przełożyłam do nasmarowanej olejem tortownicy o średnicy 24-26 cm. Ciasto wygładziłam ręką z resztkami oleju, posypałam czarnuszką, delikatnie wgniatając ją w ciasto. Formę przykryłam ściereczką oprószoną porządnie mąką, na to dałam folię i zostawiłam w ciepłym miejscu do wyrastania (1.5 do 2 godzin). Zdjęłam folię oraz ścierkę i ostrożnie wstawiłam wyrośnięty chleb do zimnego piekarnika. Nastawiłam temperaturę na 220 st. C i piekłam prze 40 minut na najniższym poziomie piekarnika. Po tym czasie, temperaturę zmniejszyłam do 200 st i wstawiłam chleb na środkowy poziom w piekarniku i dopiekałam jeszcze przez 10-15 minut. Po upieczeniu wyjęłam z formy i studziłam na kratce.

Leniuchy

IMG_4341

… czyli leniwe pierogi. Zrobiłam dziś po raz pierwszy i właściwie pierwszy raz też je jadłam… To przysmak męża i synka, jak sie okazało:). Kluski udały się, pomyślnie przeszły również mężowską weryfikację;). Klusek, a raczej, kamień z serca! Mięciutkie, delikatne, maślane… A do tego robi sie je niewiarygodnie szybko i łatwo, małym nakładem i kosztów, i pracy. Cóż… nazwa zobowiązuje… ;)

  • 400 g sera twarogowego
  • 2 średniej wielkości jajka
  • 1 szklanka mąki (szklanka 250 ml)
  • stopione masło do podania i cukier/ cynamon/ co kto lubi

Ser przecisnęłam dwukrotnie przez praskę do ziemniaków (można też zmielić w maszynce). Dodałam jajka i wymieszałam na gładką masę. Stopniowo dosypywałam mąki, dalej mieszając. Wyrobiłam ręką ciasto, by było zwarte i dość gładkie. Podzieliłam mniej więcej na 4 części. Każdą rolowałam na posypanej mąką stolnicy. Powstały wałeczek o średnicy około 4 cm, pokroiłam na kawałeczki (powiedzmy półtora - dwucentymetrowe) i lekko spłaszczyłam. Wrzuciłam do gotującej się wody z dodatkiem soli i oleju i gotowałam przez 3 minuty od wypłynięcia klusków na wierzch. Polałam stopionym świeżym masłem i posypałam drobnym cukrem.

IMG_4346

poniedziałek, 25 stycznia 2010

Muffiny z mrożonymi jagodami

IMG_4220

Muffiny te powinny się w moim przypadku nazywać kameleonami… Surowe ciasto miało piękny fioletowy kolor od soku z mrożonych jagód. Po upieczeniu barwa ciastek zmieniła i stała się bardzo zbliżona do… koloru blaszki w której się piekły… ;)

IMG_4195

Niemniej jednak, pomimo, że kolor nie dla wszystkich był zachęcający, to muffinki wyszły całkiem smaczne. Smakowały zwłaszcza mężowi, który orzekł, że to muffiny idealne ;). Przepis na nie znalazłam u Evenki. Wersja poniżej zawiera pewne modyfikacje:

  • 2 szklanki mąki
  • 3/4 szklanki cukru
  • 1/3 szklanki oleju
  • 1 jajko
  • 3/4 szklanki jogurtu
  • 1/3 szklanki mleka
  • ekstrakt lub olejek waniliowy
  • 3/4 szklanki mrożonych jagód

W jednej misce wymieszać składniki suche, w drugiej mokre (oprócz jagód). Połączyć jedne z drugimi. Wymieszać, tak by składniki się połączyły i na końcu dodać jagody. Jeszcze raz wymieszać i przekładać do formy muffinowej. Piec 20-25 minut w temperaturze 200 st C.

IMG_4203

Chleb tostowy z maszyny

IMG_3982
Chleb z książeczki z przepisami dołączonej do mojej maszyny. Smakuje trochę jak delikatna bułka pszenna, a trochę jak klasyczny chleb tostowy. Dosyć suchy, ale w sumie po stostowaniu nie wyczuwa się tej suchości. Ilość składników na 1000 g bochenek:
  • 325 ml wody
  • 2 łyżki oleju słonecznikowego
  • 2 łyżeczki soli
  • 2 łyżki cukru
  • 2,5 łyżki mleka w proszku
  • 600 g mąki pszennej
  • 1,5 łyżeczki drożdży instant
  • łyżka to 15 ml, łyżeczka 5 ml
Wszystkie składniki umieścić w maszynie w podanej kolejności. Nastawić program podstawowy (3h20). Po upieczeniu wyjąć (używając rękawicy, żeby się nie poparzyć!) z formy i zostawić do wystudzenia.

czwartek, 21 stycznia 2010

Aromatyczna zupa z fasolą i selerem naciowym

IMG_4161

Inspiracją do powstania tej zupy, było kolorowe zdjęcie Kolorowej zupy fasolowej, właśnie, umieszone w książkach: Kuchnia serbska i Kuchnia bułgarska (cykl “Rzeczpospolitej”). Czy potrawa ta wywodzi się z Serbii czy może z Bułgarii… trudno powiedzieć, w każdym bądź razie skoro umieszczają przepis aż w dwóch książkach naraz, to odczytuję to jako wyraźną sugestię, że wart jest wypróbowania ;). Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie namieszała w oryginalnej recepturze, na przykład pomijając te pół kilo kabanosów, których nie miałam... Tak czy owak, po trochu, wzorując się na bazowym przepisie, po trochu, zmieniając według własnego widzimisię, zrobiłam pyszną, skądinąd, zupkę. Bardzo aromatyczną za sprawą ziaren kolendry, czosnku i suszonego majeranku, rozgrzewającą kolorem i pikantnością. Trochę słodka, trochę winna… Polecam na zimowe chłody!

  • 2-3 l wody
  • kilka ziaren ziela angielskiego
  • 2 listki laurowe
  • 3 marchewki
  • 2 pietruszki
  • pół selera
  • 2 średniej wielkości ziemniaki
  • 2 cebule
  • 3-4 ząbki czosnku
  • łyżka utłuczonych ziaren kolendry
  • 2 łyżki suszonego majeranku
  • 1/2 łyżeczki suszonego estragonu
  • 2 szczypty kurkumy
  • łyżka słodkiej papryki
  • ostra papryka do smaku
  • 2 łyżki koncentratu pomidorowego
  • 2 kostki wołowe lub jarzynowe, jak kto woli
  • 2 łodygi selera naciowego
  • puszka białej fasoli
  • sól do smaku lub sos sojowy

Gotujemy wodę wraz z liśćmi laurowymi i zielem angielskim. Dodajemy obrane, niekrojone: marchew, korzeń selera, pietruszkę, jedną cebulę. Drugą cebulę kroimy w kostkę i dusimy na oliwie bądź maśle do zeszklenia. Wrzucamy do zupy. Całość gotujemy pod przykryciem przez półtorej godziny. Następnie dodajemy pokrojone w kostkę ziemniaki, przeciśnięty przez praskę lub posiekany czosnek, mieloną kolendrę, estragon, majeranek. Po około 2 godzinach (ziemniaki powinny być już miękkie) od nastawienia zupy, wyciągamy całe warzywa. Dodajemy kostki rosołowe, paprykę słodką i ostrą, kurkumę, koncentrat pomidorowy. Gotujemy chwilkę. Dodajemy odsączoną fasolkę z puszki i oczyszczone, pokrojone w plasterki łodygi selera. Gotujemy prze około 5 minut. Ewentualnie dosmaczamy na koniec solą, pieprzem, itp. Można posypać świeżą natką kolendry lub pietruszki.

Uwagi. W oryginale do zupy dodaje się fasolę czerwoną, czarną i białą. Myślę, że aby zupka ładnie się prezentowała można dodać dodatkowo fasolę czerwoną z puszki. Jedną z marchewek można też pokroić w kostkę i dodać razem z ziemniakami. Z tymi dodatkami zupa będzie bardzo kolorowa.

Chleb biały na zakwasie

IMG_3806
Mój chleb taki biały do końca nie jest, gdyż zakwas dokarmiałam mąką żytnią razową i w przekroju bochenka widać ciemniejsze drobinki. Nie mniej jednak chleb jest smaczny, wilgotny, ale zarazem dość lekki i puszysty, czyli taki, jak lubię najbardziej. :) Przepis znaleziony na blogu Pracownia Wypieków.
  • 150 g zakwasu
  • 500 g mąki pszennej chlebowej
  • 300 g wody
  • 1 płaska łyżeczka soli
  • 8 g drożdży świeżych (dałam 4 g suszonych)
Chleb wyrobiłam w maszynie (5 minut zagniatania, 5 odpoczynku, 5 zagniatania, po czym wyłączyłam maszynę). Kolejność dodawania składników: zakwas, woda, sól, mąka, drożdże suszone. Po wyrobieniu ciasto zostawiłam pod przykryciem w maszynie na około 2 godziny. Potem przełożyłam do naoliwionej keksówki, posmarowałam wierzch olejem, posypałam mąką i zostawiłam pod przykryciem do wyrośnięcia. Wstawiłam chleb do piekarnika i ustawiłam temperaturę na 210 st. C. Piekłam 40-45 minut.

środa, 20 stycznia 2010

Dobra szarlotka z kruszonką

IMG_4141
Tak się nazywa i tak smakuje… :) Prosta i smaczna, na delikatnym, cienkim kruchym cieście, z kruszonką, do której pozwoliłam sobie dodać mielone migdały. Troszkę też namieszałam przygotowując farsz jabłkowy i właśnie sobie uświadomiłam, że zapomniałam dodać mojego ulubionego szarlotkowego składnika czyli cynamonu… Mimo to, ciasto i tak wyszło pyszne, o delikatnym posmaku wanilii. Oryginalny przepis na blogu Liski.
ciasto kruche:
  • 300 g mąki
  • 180 g schłodzonego masła
  • 4 żółtka
  • 50 g brązowego cukru (dałam demerarę i opakowanie cukru waniliowego)
  • 2 łyżki wody (nie ma w przepisie, ale dałam, bo ciasto było zbyt suche i nie chciało się połączyć)
nadzienie:
  • 1 kg jabłek (dałam 6 i 1/2 sztuk średniej wielkości)
  • 150 g cukru (dałam 5 łyżeczek ciemnego muscowado, gdyż moje jabłka były dość słodkie)
  • cukier waniliowy (opcjonalnie, mój dodatek)
  • sok z połowy cytryny (opcjonalnie, mój dodatek)
  • 2 łyżeczki przyprawy do piernika (użyłabym cynamonu, ale zapomniałam;))
kruszonka:
  • 1 i 1/2 łyżki miękkiego masła
  • 4 łyżki mąki
  • 2 łyżki cukru
  • 1 łyżeczka cukru waniliowego
  • 2 łyżeczki mielonych migdałów (mój dodatek)
Z podanych składników zagnieść szybko kruche ciasto. Uformować kulę, zawinąć w folię i wstawić na pół godziny do lodówki. W tym czasie obrać jabłka, pokroić na małe kawałki i dusić do miękkości (10 –15 minut) z paroma łyżkami wody. Dodać cukier i przyprawę lub cynamon. Odstawić do ostygnięcia. Formę do tarty o średnicy 28 cm nasmarować masłem. 2/3 schłodzonego ciasta rozwałkować dość cienko i wyłożyć nim formę. Boki zawinąć lekko na zewnątrz, co uniemożliwi spływanie brzegów ciasta do środka formy. Ponakłuwać widelcem i piec 15 minut w piekarniku nagrzanym do 200 st. C. Placek wyjąć, dodać farsz jabłkowy. Resztę ciasta rozwałkować, powycinać paski i położyć na wierzchu ciasta (ja zrobiłam kratkę). Składniki kruszonki połączyć łyżką i rozsypać na cieście. Szarlotkę dopiekać jeszcze przez 30 minut. Wystudzoną poprószyć cukrem pudrem.
Uwagi: Autorka przepisu zaleca posmarować farsz jabłkowy, przed przykryciem go paskami ciasta, 2 łyżkami śmietany z mieszanymi z żółtkiem. Gdyby ciasto zbyt mocno się przypiekało, można przykryć je papierem do pieczenia. Zbyt spieczone brzegi ciasta (te wystające poza formę) można odkroić, kiedy szarlotka jest jeszcze ciepła.
IMG_4150

Pide ze szpinakiem i serem feta

IMG_4098
Świetne ciasto drożdżowe (najlepsze tego typu, jakie udało mi się zrobić) przypominające te pizzowe lub do chlebków pita plus nadzienie ze świeżym szpinakiem i serem feta. Oczywiście z dodatkiem zeszklonej cebuli i czosnku. Naprawdę smaczna kombinacja! Proste składniki, w miarę łatwe przygotowanie. Można jeść samo lub z sałatką, na obiad lub kolację, a może jako przekąskę w ciągu dnia… Ja zaserwowałam z sałatą rzymską skropioną przepysznym miodowo – balsamicznym sosem. Zrobiłam podwójną porcję ciasta, bo tak łatwiej mi jest wyrobić je w maszynie. Połowę nasmarowałam oliwą i przełożyłam do miski przykrytej folią i wstawiłam do lodówki z zamiarem wykorzystania na drugi dzień, na przykład, na pizzę. Polecam! Przepis, z małymi zmianami, pochodzi z kulinarnego cyklu “Rzeczpospolitej” z tomiku Kuchnia turecka.
ciasto drożdżowe: (podwójna porcja)
  • 500 g mąki pszennej (zmieszałam luksusową i typ 650)
  • 300 ml letniej wody
  • 2 łyżeczki soli
  • 2 łyżeczki cukru
  • 2 1/2 łyżeczki suszonych drożdży
farsz:
  • 200-250 g świeżych liści szpinaku
  • opakowanie sera feta – około 270 g
  • duża cebula
  • 3-4 ząbki czosnku
  • jajko
  • sól, pieprz
Składniki ciasta wyrobiłam w maszynie, dodając w kolejności: woda, cukier, sól, mąka, drożdże. Wyrobiłam ciasto, które wyszło dość gęste, zwarte, ale gładkie, łatwo odchodzące od ścianek. Podzieliłam na dwie części, jedną schowałam do lodówki, drugą nasmarowałam olejem i przełożyłam do miski. Przykryłam szczelnie folią i odstawiłam w ciepłe miejsce do wyrastania – co zajęło około 1,5 godziny. W tym czasie przygotowałam farsz. Cebulę pokroiłam w drobną kostkę i zeszkliłam na oliwie. Gdy była miękka, dodałam czosnek przeciśnięty przez praskę. Opłukane liście szpinaku, pokroiłam niezbyt drobno i wrzuciłam na patelnię. Całość smażyłam przez 5 minut na niewielkim ogniu, mieszając co chwilę. Trochę przestudziłam i dodałam pokruszoną fetę. Doprawiłam pieprzem i solą (z solą ostrożnie, gdyż feta jest słona). Na koniec wmieszałam jajko. Wyrośnięte ciasto przełożyłam na stolnicę podsypaną mąką i uformowałam ręcznie owalny placek. Ciasto przełożyłam do lekko naoliwionej blaszki. Wzdłuż placka – na środku dałam farsz, brzegi podwijając do środka w kształt łódki. W trakcie pieczenia brzegi placka trochę rozchodzą się na boki, warto dlatego dobrze zlepić końce. Odstawiłam do piekarnika na pół godziny. Po tym czasie włączyłam go i ustawiłam temperaturę 200 st. C. Pide piekło się jakieś 35- 40 minut. Gdyby ciasto zbyt szybko się zrumieniło, można przykryć je papierem do pieczenia.
IMG_4108
Pide z fetą i szpinakiem doskonale komponowało się z sałatą rzymską z sosem balsamicznym. Przepis na sos pochodzi ze znakomitej książki Jennifer Joyce: Wspaniałe sałatki
Sos balsamiczny:
  • 125 ml oliwy z oliwek extra vergine
  • 5 łyżek gęstego octu balsamicznego (dałam mniej)
  • 1 ząbek czosnku przeciśnięty prze praskę
  • 1 łyżeczka musztardy dijon
  • 1 łyżeczka soli
  • 1 łyżeczka cukru (dałam sporą łyżeczkę miodu)
  • 1/2 łyżeczki świeżo zmielonego pieprzu
Wszystkie składniki dobrze wymieszać, by uzyskać jednolitą konsystencję. Można użyć miksera, lub słoika z zakręconą pokrywką, ja wymieszałam po prostu łyżką. Sos wyszedł dość gęsty, dlatego przed podaniem wstawiłam na chwileczkę do mikrofalówki, żeby zrobił się rzadszy. Taki dressing jest pyszny, aromatyczny i słodki, o pięknym kolorze. Będzie dobrze komponować się z sałatkami na bazie sałaty rzymskiej i lodowej.

poniedziałek, 18 stycznia 2010

Grzanki z pieczoną papryką, rukolą i kozim serem

IMG_4033

Moje dzisiejsze śniadanie. Chrupiący Tatterowiec opieczony w tosterze, pieczone papryka i pomidorki koktajlowe, rukola, twardy kozi ser, dymka. Sól i pieprz. Można skropić oliwą i/ lub dobrym octem balsamicznym. Całkiem przyzwoicie rozpoczęty dzień…  :)

IMG_4032

Tatterowiec

IMG_3975
Chleb z dużą ilością zakwasu i z dodatkiem mąki żytniej razowej. Smaczne, treściwe pieczywo. Miałam pewne obawy, czy się uda, bo wyrastał długo – około 5 godzin. Na szczęście udał się! :) Przepis Tatter.
  • 400 g zakwasu żytniego
  • 150 ml wody
  • 100 g mąki żytniej razowej
  • 300 g mąki pszennej chlebowej
  • 1 łyżka soli morskiej
  • 1 łyżeczka demerary
  • (1 łyżeczka suchych drożdży, gdy zakwas jest młody)
Wszystkie składniki wyrobiłam w maszynie do chleba, dodając je w kolejności, w której występują w przepisie. Nie używałam drożdży. Ciasto wyszło dość luźne i kleiste, ale takie miało być. Zostawiłam do wyrastania przez około 1,5 godziny. Następnie przełożyłam do wysmarowanej olejem podłużnej wąskiej formy. Wierzch posmarowałam również olejem i przykryłam ściereczką obsypaną mąką (by się nie przykleiła do ciasta, gdy ono wyrośnie). Odstawiłam do wyrastania, co u mnie trwało około 5 godzin. Wyrośnięty chleb można obsypać otrębami, makiem, ziarnami, itp. Następnie wstawiłam chleb do piekarnika i ustawiłam temperaturę na 200 st. C. Na dnie piekarnika ustawiłam blaszkę z wodą. Powinno się spryskiwać wodą ścianki nagrzanego już piekarnika, ja jednak nie mam spryskiwacza. Chleb piekłam godzinę.

środa, 13 stycznia 2010

Tarta z kremem śmietanowo - jogurtowym i powidłami śliwkowymi.

IMG_3825
A może tarta z powidłami śliwkowymi i kremem waniliowym? Cóż… Właściwie ciasto to nazywa się Tatrą z kremem śliwkowym, jednak myślę, że moja nazwa adekwatniej odzwierciedla stan faktyczny… zwłaszcza po zmianach, które jak to u mnie zwykle bywa, wprowadziłam do przepisu oryginalnego. Uff… może po tym nieco zagmatwanym wstępie, przejdę do rzeczy. Otóż, zauroczyło mnie zdjęcie tego smakołyku, a po przejrzeniu listy składników, tylko utwierdziłam się w postanowieniu natychmiastowego zmierzenia się z przepisem. Nie było na co czekać, bo czyż połączenie kruchego ciasta, śliwek i zapiekanego kremu śmietanowo - jajecznego o smaku wanilii, może kogoś zawieść? Skądże znowu! chyba, że raczej zawieźć - do krainy kulinarnych rozkoszy ;)
Zmiany, o których już wspomniałam , to zastąpienie mielonych migdałów w cieście – orzechami, zwykłej śmietany - kompozycją słodkiej gęstej śmietany z jogurtem naturalnym i użycie domowych powideł śliwkowo - czekoladowych w miejsce marmolady ze świeżych śliwek. Modyfikacje te wynikały z przyczyn odgórnych (trzeba sobie jakoś radzić, gdy nie posiada się właściwych składników).
Tarta urzekła mnie bogactwem aromatów i wyrafinowanym wyglądem. Cieniutkie warstwy zwieńczone przypominającym creme brulee kremem. Jedyny mankament, to nadmierna słodkość… spowodowana przez powidła. Wystarczy następnym razem, bo na pewno taki będzie!, użyć powideł bez dodatku czekolady, najlepiej niskosłodzonych. Sądzę, że oryginalna wersja z musem ze świeżych śliwek, musi smakować wybornie, ale o tym przekonam się dopiero za parę miesięcy, gdy nastanie sezon na fioletowe owoce…
Źródło: Podróże kulinarne. Tradycje, smaki, potrawy. Kuchnia francuska (cykl Rzeczpospolitej).
ciasto:
  • 175 g mąki (zmieszałam zwykłą z krupczatką)
  • 55 g cukru pudru
  • 30 g zmielonych migdałów (dałam zmielone orzechy laskowe)
  • 125 g zimnego, posiekanego masła
  • 1 żółtko
  • 1 łyżka zimnej wody
krem waniliowy:
  • 300 ml śmietany (zmieszałam 200 ml gęstej słodkiej śmietany w kubeczku 36 % z Piątnicy + 100 ml jogurtu naturalnego Bakoma)
  • 110 g cukru pudru (było 150 g a sądzę, że można dać mniej 90 – 100 g)
  • 3 żółtka
  • 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
krem śliwkowy: (zamiast można użyć powideł śliwkowych niskosłodzonych i gęstych – około pół słoiczka)
  • 250 g śliwek bez pestek
  • 2 łyżki brandy
Z podanych składników zagnieść szybko ciasto, zawinąć w folię i włożyć do lodówki na pół godziny. Rozwałkować ciasto pomiędzy dwoma arkuszami pergaminu i przełożyć do formy o średnicy 26 cm. Można też wylepić formę ciastem. Ponakłuwać gęsto widelcem, przykryć pergaminem i znów wstawić do lodówki na około 15 minut. Ciasto piec w piekarniku nagrzanym do 180 st. C przez około 15 - 20 min. Można przykryć pergaminem, gdyby brzegi się zbyt przypiekały. W przepisie zasugerowano, by ciasto piec w ten sposób: położyć papier do pieczenia na tartę, wysypać ziarna fasoli i piec prze 10 min, następnie zabrać papier i fasolę i dopiekać jeszcze przez 5 minut. Ja piekłam pierwszym sposobem, gdyż nie miałam fasoli.
W rondelku zagotować śmietanę lub śmietankę z jogurtem. Zdjąć z ognia. Utrzeć żółtka z cukrem pudrem na kogel- mogel, dodać ekstrakt z wanilii. Po łyżce dodawać śmietanę do jajek, stale mieszając (użyłam miksera na najmniejszych obrotach). Wyszedł mi płynny krem.
Na przestudzony spód wyłożyć farsz śliwkowy. Ja zmieszałam powidła z 2 łyżeczkami kaszki manny, gdyż były dość rzadkie. Na warstwę dżemu ostrożnie wlać krem śmietankowy (ja wlewałam na łyżkę umieszczoną tuż nad środkiem tarty). Zapiekać w piekarniku nagrzanym do 150 st. C. do ścięcia się kremu. U mnie trwało to około 20-30 minut, przy czym zapiekałam pod pergaminem. Tartę podawać ciepłą lub wystudzoną. Można posypać cukrem pudrem lub przybrać miętą.
IMG_3839

czwartek, 7 stycznia 2010

Naleśniki śmietankowe

kuchennie 082

Naleśniki robię dosyć często. Z różnymi dodatkami, na słono i na słodko. Przepis na ciasto naleśnikowe mam w głowie. Proporcje na oko… Mimo tego, praktycznie zawsze wychodzą. Elastyczne, dość cienkie, delikatne. Takie najbardziej lubimy.

Dziś postanowiłam zrobić naleśniki nieco inaczej, bo ze śmietanką. A że był to eksperyment, zważałam, wyjątkowo, na proporcje. Bardzo mi posmakowały przygotowane w ten sposób. Mięciutkie, śmietankowe, lekko słodkie. Idealne do podania z dżemem, farszem z twarogu czy zwyczajnie, bez niczego:). Ustalając recepturę na ciasto, wzorowałam się na tym przepisie.

  • 1 szklanka mleka
  • 1 szklanka wody mineralnej niegazowanej
  • 1 kartonik słodkiej śmietanki 18% (250 ml)
  • 3 jajka
  • niepełne 2 szklanki mąki
  • opakowanie cukru waniliowego

Jajka zmiksować wraz z mlekiem, wodą, śmietanką i cukrem. Dodać mąkę i dalej miksować, do uzyskania gładkiej konsystencji. Odstawić ciasto na pół godziny. Po tym czasie można w razie potrzeby dolać trochę mleka lub dosypać mąki, by otrzymać odpowiednią gęstość (dla mnie to konsystencja nieco gęstsza niż śmietanka UHT 18 %; ciasto spływając po wypukłej stronie chochli, powinno ją płynnie oblepiać, tworząc cienką, lecz zwartą warstewkę).

Uwagi: Szklanka ma 250 ml. Zawsze smażę naleśniki na patelni, którą natłuszczam przed wylaniem każdej porcji ciasta. Na małym talerzyku układam zwinięty kawałek (1/4 płatka złożona na pół) ręcznika papierowego nasączonego olejem roślinnym. Przecieram tym natłuszczonym papierem patelnię, używając do tego celu szpatułki do przewracania naleśników.

kuchennie 039

Cynamonowe ciasteczka owsiane z rodzynkami

kuchennie 009

Mam słabość do ciasteczek owsianych, chyba dlatego, że romans z nimi, nie grozi rozczarowaniem ;). Wypróbowałam już kilka przepisów, robiłam je często, nierzadko wprowadzając modyfikacje i zawsze sie udawały! Dzisiejszy przepis znalazłam u Evenki na blogu Arabeska Waniliowa. I oczywiście po raz kolejny nie zawiodłam się. Chrupiące, cynamonowe, dość słodkie ciasteczka, pięknie i kusząco pachnące w trakcie pieczenia. Jak to zazwyczaj w przypadku ciastek owsianych bywa - szybkie i proste w wykonaniu. Poniższy przepis zawiera zmodyfikowane proporcje.

  • 190 g margaryny i masła (mniej więcej pół na pół)
  • 1 duże jajko
  • 3/4 szklanki cukru dark muscovado
  • 1/4 szklanki białego cukru
  • 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
  • 2 szklanki płatków owsianych
  • 1 i 1/2 szklanki mąki
  • 1 pełna łyżeczka cynamonu
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 3/4 szklanki rodzynek

Tłuszcz zmiksować z cukrem, dodać jajko i dalej ucierać na dość gładką masę. Następnie dodać ekstrakt waniliowy i zmiksować. Mąkę, cynamon i proszek połączyć z masą. Na koniec dodać płatki owsiane i rodzynki. Formować dłońmi kulki wielkości orzecha włoskiego, lekko rozpłaszczać. Układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, zachowując odstępy między ciasteczkami. Piec około 15 minut w piekarniku nagrzanym do 180 st. C. Po upieczeniu, wyjąć blachę z piekarnika, odczekać z minutkę lub dwie i przekładać ciastka na kratkę do wystudzenia.

Uwagi: Można użyć tylko margaryny lub tylko masła. Zamiast proszku może być soda, a w przypadku braku ekstraktu waniliowego sprawdzi się cukier waniliowy lub olejek. Jak dla mnie, rodzynki nie są tu niezbędnym dodatkiem.

poniedziałek, 4 stycznia 2010

Zupa z zielonej soczewicy

IMG_3668 

Podstawową zaletą zup z soczewicą jest to, że z reguły wszystkie składniki są w zasięgu ręki. A może to prostota i szybkość wykonania są głównymi atutami…? Tak czy siak soczewica mnie kusi. Kusi, choć za każdym razem, gdy coś z niej przyrządzę myślę sobie - “ok, w porządku, ale bez rewelacji”. Pomimo tego, co jakiś czas znów do niej wracam i testuję nowe kombinacje. I dziś, muszę przyznać, to był całkiem udany eksperyment. Zwyczajna i naprawdę niezła zupa. Zdecydowanie najlepsza soczewicowa, jaką przyrządziłam. Gotując ją inspirowałam się tymi dwoma przepisami, które można znaleźć :tutaj i tutaj. Proporcje określiłam z grubsza…

  • 200 - 250 g zielonej soczewicy
  • 1,5 - 2l wody
  • 2 listki laurowe
  • 4 - 6 ziarenek ziela angielskiego
  • 3 średniej wielkości cebule
  • 5 sporych ząbków czosnku
  • 1 marchewka
  • 1/2 selera średniej wielkości
  • 1 łyżka słodkiej papryki
  • 1 łyżeczka utłuczonych nasion kolendry
  • 2 kostki rosołowe
  • 2 łyżki suszonego majeranku
  • 2 łyżeczki koncentratu pomidorowego
  • chilli lub pieprz do smaku

Wlać wodę do garnka, wrzucić ziele angielskie, kolendrę i listki laurowe. Dodać seler i jedną całą obraną cebulę. Soczewicę opłukać i wsypać do wody. Gdy woda zacznie wrzeć, zmniejszyć ogień. Marchewkę pokroić w drobną kostkę lub zetrzeć na tarce. Pozostałe cebule pokroić w kostkę, zeszklić na maśle lub oliwie, pod koniec dodać przeciśnięty przez praskę czosnek, następnie dodać do garnka. Gotować jakieś pół godziny, co jakiś czas mieszając. Wyjąć seler i całą cebulę, poczym dodać kostki rosołowe i koncentrat pomidorowy. Zupę doprawić słodką papryką, majerankiem, chilli lub pieprzem. Gotować jeszcze z 10 minut lub do miękkości soczewicy. Ewentualnie uzupełnić wodą, choć zupa powinna być dosyć gęsta. Podawać z pieczywem.

IMG_3674

Muffiny czekoladowo – bananowe z wiśniami

IMG_3626

Jakiś czas temu zachciało mi się muffinek czekoladowych… Sęk w tym, że miałam dość przejrzałe banany i to był ostatni dzwonek, by coś z nimi zrobić… No i powstał dylemat… Z jednej strony ochota na czekoladowy smak, z drugiej potrzeba wykorzystania bananów… Z pomocą przyszedł, jak zwykle, internet. Wystarczyło wpisać: muffiny czekoladowo – bananowe i już pojawiła się lista przepisów. Ja wybrałam ten, zamieszczony przez Sylcię na forum CINCIN.

Wczoraj ponownie zrobiłam te muffinki i znów z powodu bananów, które dogorywały w kuchennej szufladzie. Przepis nieco zmodyfikowałam i wzbogaciłam o mrożone wiśnie. Efekt? - całkiem smaczny i wspaniale pachnący ;)

  • 2 szklanki mąki
  • 3/4 szklanki cukru
  • 1/4 szklanki ciemnego kakao
  • 1 łyżeczka sody
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 3 jajka (dałam 2 dość duże)
  • 1/2 szklanki oleju
  • 1/4 szklanki mleka
  • 1/4 szklanki jogurtu
  • 2 banany (dałam 3 średnie)
  • około szklanki mrożonych wiśni

W jednej misce mieszamy składniki suche. Dodajemy do nich pokrojone na połówki wiśnie i jeszcze raz mieszamy. W drugiej rozgniatamy banany (zgniataczką (ale nie praską!) do ziemniaków - taką z dziurkami lub po prostu widelcem). Dodajemy resztę mokrych składników i mieszamy wszystko do uzyskania w miarę spójnej masy. Łączymy składniki suche z mokrymi. Nakładamy łyżką do formy na muffiny i pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 st. C przez 25 minut. Studzimy na kratce. Można oprószyć cukrem pudrem.

Uwagi: Banany powinny być bardzo dojrzałe, słodkie, z pociemniałą skórką. Wiśnie są dodatkiem opcjonalnym, aczkolwiek bardzo tu pasują. Z podanej porcji wyszło mi 18 muffinów.  IMG_3639

niedziela, 3 stycznia 2010

Kolorowa sałatka z makaronem i tuńczykiem

IMG_3575
Na imprezę sylwestrową u sąsiadów planowałam zrobić sałatkę gyros. Gospodyni zasugerowała jednak, by zrobić coś z makaronem. Pierwsze skojarzenie jakie mi się nasunęło na hasło “sałatka z makaronem” to połączenie klusek z tuńczykiem i kukurydzą. Do tego dołożyłam trochę groszku i czerwonej papryki dla ożywienia koloru oraz czerwonej cebuli i kiszonych ogórków dla wyrazistszego i ostrzejszego smaku. Sos na bazie majonezu, jogurtu z dodatkiem miodu i musztardy, czyli “bezpieczna” kombinacja, która każdemu powinna przypaść do gustu. Całość bardziej niż zadowalająca! Smaczna, sycąca i przy tym efektowna sałatka. Polecam!
  • 200 g makaronu świderki
  • puszka tuńczyka w kawałkach w sosie własnym
  • pół dużej papryki czerwonej
  • średnia cebula czerwona
  • 3/4 szklanki zielonego groszku mrożonego
  • puszka kukurydzy
  • 2-3 ogórki kiszone
Sos majonezowy z miodem i musztardą i jogurtem:
  • 4-5 łyżek majonezu
  • 2 łyżeczki musztardy dijon
  • 2-3 łyżki jogurtu naturalnego
  • 1- 2 łyżki miodu jasnego (lipowy, wielokwiatowy, itp.)
  • 1/2 łyżeczki soli lub trochę więcej
  • pieprz
W kubeczku wymieszać wszystkie składniki sosu, tak by uzyskał jednolitą konsystencję. Doprawić do smaku, który powinien być dość wyrazisty. Odstawić do lodówki. Sos najlepiej przygotować przynajmniej z godzinę przed podaniem sałatki.
Makaron ugotować al dente, odcedzić i porządnie przelać zimną wodą, znów odcedzić, skropić olejem słonecznikowym i przemieszać. Paprykę pokroić w paski, które następnie przeciąć na 3 części. Groszek wrzucić do wrzącej wody i gotować około 5 minut (nie przykrywać, by nie stracił koloru!). Cebulę pokroić w talarki lub półtalarki, a nawet mogą być mniejsze kawałki w zależności od tego, jak kto lubi i jak duża jest cebula. Ogórki pokroić wzdłuż na 4 części a następnie na kawałki długości około 1 cm. Makaron zmieszać z pokrojonymi składnikami, odcedzonym tuńczykiem, kukurydzą i groszkiem. Przed podaniem polać sosem i wszystko zamieszać. Można też podać sos w sosjerce, tak by każdy mógł sobie polać sałatkę na talerzu.
Uwagi. Ilości składników sałatki i sosu podałam orientacyjnie. Sos trzeba dosmakować samemu, ewentualnie dodając, na przykład, nieco więcej musztardy, majonezu, miodu czy soli. Powinien być jednak dość wyrazisty w smaku: winno – słono – słodki, tak by dobrze podkreślić smak dość mdłego makaronu i pozostałych dodatków. Nie należy też przesadzić z ilością sosu. Najlepiej, gdyby delikatnie tylko oblepiał składniki, a nie by w nim pływały. Kiszone ogórki (nie - konserwowe) świetnie współgrają z tuńczykiem, nie należy ich żałować. Ja dałam 2 niewielkie i myślę, że można było dać chociaż ze 3.
IMG_3583