poniedziałek, 28 grudnia 2009

Ciasto czekoladowo-karmelowe

IMG_3249

Mega mix przepisów zaczerpniętych od Asi z Kwestii Smaku. Kakaowy biszkopt z Tortu chałwowego i krówkowy kajmak z tego Brownie. Delikatne, smakowite i ekonomiczne – jeden kawałek zaspokaja głód słodkości na długo ;) Masa z mlekiem w proszku, mascarpone, karmelem i orzeszkami solonymi – rewelacja! Tak sobie myślę, jakby się komponowała z kruchym spodem…?

Biszkopt:

  • 4 jajka
  • 1 szklanka cukru pudru
  • 3 czubate łyżki mąki pszennej
  • 1 łyżka mąki ziemniaczanej
  • 2 pełne łyżki kakao
  • 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia

Masa karmelowa:

  • 1/3 kostki masła
  • 1/2 szklanki cukru demerara
  • 2 szklanki mleka w proszku
  • 250 g serka mascarpone
  • 100 g solonych orzeszków ziemnych

Białka ubijamy na sztywno, stopniowo dodajemy cukier, następnie żółtka. Mąki mieszamy z kakao i proszkiem, dodajemy po trochu do masy jajecznej i delikatnie mieszamy. Przelewamy do tortownicy (moja miała 24 cm średnicy) wyłożonej pergaminem i pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 st. przez około 30 minut. Studzimy w formie na kratce, po wystudzeniu wyjmujemy z tortownicy i przecinamy na pół. Biszkopt można nasączyć kwaśnym ponczem, np: pół szklanki wody wymieszanej z  łyżką soku z cytryny i odrobiną syropu malinowego.

W rondelku z grubym dnem roztapiamy masło, dodajemy cukier i mieszamy aż do rozpuszczenia i zrumienienia cukru. Dodajemy 1/2 szklanki wody – ostrożnie, by sie nie poparzyć- może pryskać! Mieszamy wszystko i gotujemy chwilkę do uzyskania jednolitej konsystencji. Następnie karmel lekko studzimy, wsypujemy powoli mleko w proszku i dobrze mieszamy, np: mikserem. Należy uważać, żeby nie powstały grudki, choć na szczęście nie będą wyczuwalne w połączeniu z pokruszonymi orzeszkami. Teraz dodajemy serek mascarpone. Do gotowej masy wsypujemy orzeszki ziemne podprażone na patelni i posiekane niezbyt grubo lub lekko zmielonymi w blenderze. Połową masy  korówkowej przekładamy placek. Resztą masy smarujemy wierzch i dekorujemy startą czekoladą lub posiekanymi orzeszkami ziemnymi.

Uwagi. Masa karmelowa jest mało słodka, jak dla mnie za mało. Wsypałam dodatkowo w trakcie przygotowywania ze 2 łyżeczki cukru pudru, a mogłabym dać nawet więcej. Mascarpone dodane do jeszcze ciepłej masy sprawiło, że nabrała ona wspaniałej miękkiej, delikatnej i gładkiej konsystencji, w smaku przypominającej krówki. Biszkopt w połączeniu z tą masą nie stanie się wilgotny, zatem warto go nasączyć (ja nasączyłam tylko spód, ale najlepiej zrobić to z obydwoma kawałkami) ponczem, najlepiej kwaśnym, gdyż placek z kolei jest słodki.

IMG_3250

Czeski chleb wiejski

IMG_3380
Tak się zastawiam, czy oto właśnie nie trafiłam na swój chleb ulubiony… Bardzo mi przypadł do gustu! W smaku i z wyglądu przypomina mi Chleb góralski, z jednej z krakowskich piekarni, który do niedawna często kupowałam. Konsystencja, wielkość, to, że szybko powstaje… no same plusy! Przepis znalazłam u Dorotuś z Moich Wypieków.
  • 150 g zakwasu żytniego
  • 300 g letniej wody
  • 400 g mąki pszennej chlebowej
  • 100 g mąki żytniej jasnej (użyłam typ 720)
  • 1,5 łyżeczki soli
  • 1 łyżeczka drożdży suchych (4 g) lub 8 g drożdży świeżych
Wszystkie składniki umieściłam w maszynie do chleba w kolejności płynne (zakwas, woda), sypkie (sól, mąka, drożdże). Wyrabiałam 5 minut, kolejne 5 odpoczynku i znów około 8 minut wyrabiania. Ciasto zostawiłam pod przykryciem na ponad 2 godziny, poczym przełożyłam do nasmarowanej olejem wąskiej foremki i zostawiłam do wyrastania pod oprószoną mąką ściereczką. Wstawiłam do zimnego piekarnika, gdy wyrosło i nastawiłam temperaturę 240 st C. Piekłam koło 40 minut, studziłam na kratce.
Uwagi. W oryginale chleb wstawia się do nagrzanego juz piekarnika. Wstawiłam do zimnego, bo bałam się, że ciasto może “chlapnąć” w kontakcie z gorącem piekarnika (tak mi sie juz zdarzyło, co prawda w przypadku innego przepisu). Zatem teraz postanowiłam zaeksperymentować i udało się – chleb podczas nagrzewania się piekarnika dodatkowo wyrósł ponad wysokość foremki).

Zupa ziemniaczano – cebulowa

IMG_3347

Prosta i tania zupa z ziemniaków i cebuli… czyli co zrobić na obiad, gdy wyczerpały się zapasy…

  • kilka ziemniaków (5-6 średniej wielkości)
  • 2-3 cebule
  • suszony tymianek( płaska łyżeczka)
  • suszony majeranek (łyżeczka lub 2)
  • kurkuma (1/2 łyżeczki lub trochę więcej)
  • pieprz lub chilli, sól
  • bulion drobiowy (może być z kostki)

Ziemniaki obrać, pokroić w kostkę, ugotować w bulionie. Cebule pokroić w drobną kostkę, zeszklić na maśle lub oliwie, dodać do gotujących sie ziemniaków. Wrzucić przyprawy, suszone zioła. Gotować do miękkości warzyw. W razie potrzeby uzupełnić wodą. Podawać z grzankami lub drobnymi kluseczkami.

środa, 16 grudnia 2009

Pasztet z soczewicy i szybki chleb z maszyny

IMG_3172
Przepis na ten pasztet znalazłam już dawno temu na blogu Around the kitchen table... i od razu chciałam go wypróbować. Na zdjęciach Polki, wyglądał bardzo zachęcająco… Tak się jednak złożyło, że musiał sobie jeszcze poczekać. W końcu się zebrałam i spreparowałam tę soczewicowo - warzywną kombinację. Powstała całkiem smaczna alternatywa dla mięsnych kanapek, choć oczywiście nie przypomina “prawdziwego” pasztetu. Oryginalny przepis Agnieszki Kręglickiej można znaleźć tu.
Ja zrobiłam tak:
  • 1 szklanka czerwonej soczewicy
  • 3 marchewki
  • 2 pietruszki
  • 2 cebule
  • 4 ząbki czosnku
  • 3 jajka
  • ziele angielskie
  • liść laurowy
  • utłuczony w moździerzu kumin
  • słodka papryka,
  • chilli
  • sól, pieprz
  • olej
Soczewicę opłukać i rozgotować na puree w 2 szklankach wody. Warzywa zetrzeć na tarce, cebulę pokroić w kostkę, czosnek przecisnąć przez praskę. Ponad łyżkę kuminu przesmażyć na niewielkiej ilości oleju, dodać warzywa, listek laurowy i ziele angielskie, jeszcze chwilę smażyć. Potem dusić pod przykryciem, w razie konieczności podlewając odrobiną wody, by nie przywarło.Sól, pieprz dodać do pulpy z soczewicy, połączyć z warzywami. Dobrze doprawić. Trochę przestudzić i dodać jajka. Wszystko dokładnie wymieszać. Wylać do naczynia żaroodpornego lub formy wysmarowanej tłuszczem i wysypanej bułką tartą. Piec 30-40 min(ja piekłam ponad godzinę) w piekarniku nagrzanym do 180 st. C.
Uwagi. Wydaje mi się, że dałam za dużo warzyw. Dwie średniej wielkości marchewki, 1 spora cebula i zero pietruszki – proporcje na następny raz. Pasztet trzeba porządnie doprawić. Swój piekłam około półtorej godziny, o ile dobrze sobie przypominam i w sumie nie wiem dlaczego tak długo to trwało, ale po przepisowym czasie był ciągle rzadki… Wyszła mi naprawdę sporo porcja. Nieźle smakowa na kanapce z keczupem lub majonezem i ogórkiem kiszonym.

Szybki chleb z maszyny

IMG_3164

Skończyło się pieczywo, a tak się złożyło, że nie miałam czasu zająć się wcześniej zakwasem i przygotowaniem zaczynu. Cóż, w takiej sytuacji można iść na łatwiznę i zdać się całkiem na maszynę. Wybrałam przepis z książeczki dołączonej do mojego automatu. Po półtorej godzinie miałam spory bochenek wcale nie takiego złego chleba. Przypominał mi trochę bułkę pszenną, a trochę pieczywo tostowe wieloziarniste (dodałam trochę mąki grahamki).
  • 400ml letniej wody
  • 2 łyżki oleju
  • 2 łyżeczki soli
  • 2 łyżki mleka w proszku
  • 2 łyżki cukru
  • 120 g mąki graham typ 1850
  • 520 g mąki chlebowej typ 850
  • 4 łyżeczki drożdży instant
Składniki umieszczam w formie do maszyny w takiej kolejności, w jakiej zostały wymienione. Drożdże wsypuję po przeciwnej stronie niż dodawana była sól. Ustawiam program numer 5 trwający 1 godzinę 20 minut. Potem chleb po upieczeniu wyciągam ostrożnie (by sie nie poparzyć) z formy i studzę na kratce kuchennej.
Uwagi. W przepisie oryginalnym nie było mąki pełnoziarnistej tylko zwykła. Moja zmiana nie zaszkodziła, a może nawet wzbogaciła chlebek. Pieczywo to ma lekko słodkawy posmak i nadaje się do tostowania. Do odmierzania składników najlepiej używać łyżek i łyżeczek miarowych dołączonych do maszyny albo zakupionych w sklepie z gadżetami kuchennymi.
IMG_3170

Dip z bakłażana

IMG_3021
Z bakłażanem to była miłość od pierwszego wejrzenia… a może raczej ugryzienia. Usmażony na patelni, wylądował na grzance z kozim serkiem i czosnkiem w towarzystwie pomidora, bazylii i oliwy. Poezja. Niebo w gębie!
Próbowałam z bakłażanem różnych sztuczek, ale najlepiej smakuje mi po prostu zgillowany lub upieczony, zaserwowany koniecznie z dodatkiem czosnku! Przepis na dip znalazłam w Kuchni bułgarskiej, dodatku do Rzeczpospolitej. Choć pasta ta może nie wygląda zbyt zachęcająco, to w smaku, jest właśnie taka , jak trzeba… Proste i szybkie w wykonaniu, i co najważniejsze, pyszne smarowidło do kanapek, sprawdziło się też jako awaryjny dip do nachos ;)
  • 1kg bakłażanów (miałam 2 spore sztuki)
  • 1 mała cebula
  • 4 ząbki czosnku (dałam 2)
  • około pół szklanki oliwy
  • sok z cytryny (użyłam limonki)
  • ostra papryka mielona
  • 2 łyżeczki natki pietruszki
  • 2 gałązki mięty
  • sól, pieprz
Bakłażany ponakłuwać widelcem i piec w piekarniku nagrzanym do 200 st. C, aż będą miękkie. Zdjąć skórkę, ostudzić i zmiksować  lub rozgnieść widelcem. Cebulę pokroić na grube kawałki, czosnek przecisnąć przez praskę i zmiksować razem z natką pietruszki i miętą. Wymieszać z bakłażanem i oliwą, doprawić solą, pieprzem, papryką mieloną i sokiem z cytryny. Przechowywać w lodówce (przez kilka dni).
Uwagi. Nie dodałam ziół, gdyż akurat ich nie miałam. Cebuli i czosnku dałabym następnym razem znacznie mniej. Uwielbiam czosnek, jednak z surowym lepiej postępować ostrożnie. Myślę, że 3/4 małej cebuli i 1 średni ząbek czosnku wystarczy na 2 średniej wielkości bakłażany.

niedziela, 13 grudnia 2009

Chleb pszenny z San Francisco (Liski)

IMG_3221
Przepyszny chleb! Do tego szybki w wykonaniu i pozwalający wykorzystać nadmiar zakwasu. Przepis Liski.
  • 200g mąki pszennej razowej
  • 400g mąki pszennej (użyłam typ 850)
  • 2 łyżeczki suszonych drożdży
  • 250 g zakwasu
  • 375 ml wody
  • 1 1/4 łyżeczki soli
  • 2 łyżki octu balsamicznego
  • 1/2 łyżki cukru
  • jajko zmieszane z 2 łyżkami śmietany – do posmarowania
Do wyrabiania ciasta skorzystałam z maszyny do pieczenia chleba. Dodałam zakwas, wodę o letniej temperaturze, ocet balsamiczny, sól, cukier, mąkę razową, pszenną i na końcu drożdże. Nastawiłam program “ciasto rosnące” (5 minut zagniatania, 5 odpoczynku, 5 znów zagniatania, poczym wyłączyłam maszynę). Ciasto przełożyłam do tortownicy o średnicy 24cm, wysmarowanej olejem. Przykryłam ściereczką i odstawiłam w ciepłe miejsce do wyrastania. Posmarowałam białkiem zmieszanym z jogurtem (akurat miałam te składniki do wykorzystania). Posypałam płatkami owsianymi. Piekarnik nagrzałam do temperatury 230 st. C, wstawiłam formę, po 10 minutach zmniejszyłam temperaturę na 200 st. C i piekłam jeszcze 35 minut. Studziłam na kratce.
Uwagi. Po posmarowaniu wyrośniętego chleba jajkiem, ten zaczął nieznacznie opadać… Może ciasto miało zbyt delikatną strukturę, może składniki glazury były zbyt zimne…

Tagliatelle w sosie śmietankowym z wołowiną i pieczoną papryką

IMG_3209
Na Kwestii Smaku znalazłam intrygujący przepis na wykorzystanie wołowiny. Tym razem miałam postąpić zgodnie ze wskazaniami… Postanowiłam nie kombinować, tylko poddać się prostocie wykonania i nieco orientalnemu podejściu do makaronu. Taaak…  Jednak moja skłonność do zmieniania i “ulepszania” znów wzięła górę. I tak oto za sprawą śmietanki, białego wina i  świeżego tymianku powstało całkiem wykwintne i smaczne danie, które bardzo nam posmakowało.
  • 200 g kawałek wołowiny, np. polędwicy
  • pół pieczonej i obranej ze skórki papryki
  • łyżka oleju sezamowego
  • 2 łyżki sosu sojowego
  • 3-4 ząbki czosnku
  • pół szklanki wina białego półsłodkiego (może tez być półwytrawne)
  • około 150 ml słodkiej śmietanki 30 %
  • pół małej cebulki drobno pokrojonej
  • świeży tymianek
  • 200 g makaronu wstążki
  • dodatkowo: łyżka sosu sojowego i łyżka oleju sezamowego
  • sól, pieprz do smaku
Kawałek mięsa włożyć do miseczki, natrzeć czosnkiem przeciśniętym przez praskę. Z 2 łyżek sosu sojowego i 1 łyżki oleju sezamowego przygotować marynatę, polać nią wołowinę, przykryć folią i odstawić do lodówki na 2 godziny. Potem mięso oczyścić z marynaty (zwłaszcza z drobinek czosnku) i smażyć na patelni przez około 4-5 min z każdej strony. Mięso przełożyć na talerz, przykryć. Na patelnię wlać marynatę, wrzucić posiekaną cebulę i smażyć na średnim ogniu z 1-2 minuty. Podlać winem, odparować. Dodać śmietankę i dusić pod przykryciem około 5 minut, poczym zdjąć z ognia.  Mięso pokroić w cienkie paseczki, wrzucić do sosu, zamieszać. Makaron ugotowany al dente, polać łyżką sosu sojowego zmieszanego z łyżką oleju sezamowego. Wymieszać, przełożyć na talerze, dodać sos z wołowiną oraz pokrojoną w paski pieczona paprykę. Całość udekorować gałązkami świeżego tymianku.
Uwagi: Użyłam kawałka wołowiny o grubości 2 cm. Po pokrojeniu plasterki były właśnie tej szerokości i grubości około 3mm. Jeśli ktoś lubi mięso różowe w środku, nie musi wrzucać pokrojonej wołowiny do sosu, tylko ułożyć ją już na makaronie i dopiero polać sosem. Paprykę można upiec wcześniej (ja właśnie taką wykorzystałam). Należy ją umyć, pokroić na połówki lub ćwiartki, rozłożyć skórką do góry na pergaminie na blaszce lub w naczyniu żaroodpornym i piec w piekarniku nagrzanym do 200 st. C na górnym poziomie. Gdy skórka sczernieje i będzie odchodzić, blaszkę trzeba wyjąć i przykryć pergaminem. Skórkę zdjąć. Paprykę można przechowywać w lodówce przez kilka dni.

poniedziałek, 7 grudnia 2009

Spaghetti z bazylią i pesto z bobu

IMG_3106
   Wiem, że sezon już dawno minął... Cóż jednak począć, gdy bób jest tak pyszny, a w ręce wpada opakowanie świeżego, choć mrożonego rarytasu…? No właśnie, wówczas, pomimo że zima niemal za progiem, począć można właśnie takie spaghetti. Zielone, kojarzące się z początkiem lata, słońcem i owocowo-warzywnym urodzajem. Proste, sycące i jak dla mnie, pyszne! Przepis wypatrzyłam na znakomitej stronie z inspirującymi przepisami i pięknymi fotosami godnymi profesjonalnej książki kucharskiej – Kwestii Smaku.
  • szklanka ugotowanego i wyłuskanego bobu
  • garść liści bazylii + trochę posiekanej do przybrania
  • średni lub mały ząbek czosnku
  • oliwa z oliwek
  • pół paczki makaronu
  • sól, pieprz
  • starty pecorino lub pamezan do posypania
Makaron ugotować al dente w osolonej wodzie, odcedzić. Odłożyć 1/4 szklanki bobu, resztę wraz z bazylią, 2-3 łyżkami oliwy zmiksować w blenderze, dolewając trochę (1/4 do 1/2 szklanki) wody, w której gotował się makaron lub zwyczajnej przegotowanej wody. Doprawić solą i pieprzem. Makaron zmieszać w garnku z przygotowanym pesto, w razie konieczności pogrzać. Każdą porcję posypać startym parmezanem, odłożonymi nasionami bobu oraz posiekaną bazylią i ewentualnie polać oliwą.
Uwagi. W oryginalnym przepisie do pesto dodaje się orzeszki pinii. Ostrożnie z czosnkiem, który w tym daniu jest intensywny w smaku, bo surowy! Porcja dla 2 - 3 osób.
IMG_3125

Orzechowe ciasteczka owsiane

IMG_3147

Lubię ciasteczka owsiane… Polubiłam je, zanim jeszcze spróbowałam… Przygodę z owsianymi chrupiącymi smakołykami rozpoczęłam chyba od tego przepisu, i do dziś jestem mu wierna. Ciasteczka owsiane z żurawiną i białą czekoladę… tyle że jakoś nigdy nie złożyło się, bym dodała do nich żurawinę… choć uwielbiam przegryzać te suszone słodko-kwaśne owoce… Testowałam też ciasteczka owsiane z prażonym słonecznikiem, a także zwyczajne, bez dodatków.

Dziś jednak będzie o pewnym eksperymencie. Pewnego razu, gdy robiłam crumble z brzoskwiniami dodałam do kruszonki mielone orzechy i płatki owsiane… To było to! I kiedy w weekend pomyślałam, że mam ochotę na małe owsiane conieco… nie minęło pół godziny, jak chrupałam smakowite ciasteczka. Oto przepis bazujący w znacznej mierze na moich ulubionych ciastkach z żurawiną i białą czekoladą.

  • pół kostki margaryny lub masła (12 dag)
  • 1 jajko
  • szklanka mąki
  • szklanka płatków owsianych
  • 1/2ł szklanki drobnego cukru do wypieków
  • 1/2 szklanki ciemnego cukru muscovado
  • płaska łyżeczka proszku do pieczenia
  • 3/4 szklanki zmielonych orzechów laskowych

Miękką margarynę lub masło utrzeć z cukrem, dodać jajko i dalej ucierać na puszysta masę. Następnie wsypać mąkę zmieszaną z proszkiem, płatki i mielone orzechy. Formować dłońmi kulki wielkości orzecha i układać na blasze wyłożonej pergaminem, zachowując odstępy (ja daję 12 sztuk na duża blachę). Piec w piekarniku nagrzanym do 180 st.C przez około 15 minut. Po wyjęciu z pieca odczekać 1-2 minuty, poczym przełożyć ciastka na kuchenną kratkę.

Uwagi. Z porcji wyszło 24- 26 średniej wielkości ciastek. Najlepiej smakowały mi tego samego dnia, gdy ostygły i były bardzo chrupiące.

środa, 2 grudnia 2009

Biały chleb na zakwasie z San Francisco

IMG_3091
Mój pierwszy pszenny chleb na zakwasie… Taki prawdziwy… bardzo smaczny… ze sprężystym, delikatnie wilgotnym miąższem. Idealnie zbalansowany smak słony i kwaśny. Czasochłonny, ale nie pracochłonny. Przepis zapożyczony od Mirabbelki. Dziękuję! :)
zaczyn:
  • 225 g zakwasu żytniego
  • 175g mąki pszennej typ 550 (dałam poznańską typ 500)
ciasto chlebowe:
  • zaczyn
  • 400g mąki chlebowej 550 (dałam typ 850)
  • szklanka letniej wody
  • 1 łyżka cukru
  • 1 łyżka soli
  • 1/2 łyżeczki drożdży suszonych (nie ma w oryginalnym przepisie)
Połączyć składniki zaczynu i uformować kulę. Ja zagniotłam je ręką w misce. W zależności od gęstości można dodać trochę mąki lub odrobinę letniej wody. Ciasto powinno mieć konsystencję klejącej się plasteliny. Zawinąć szczelnie folią i odstawić na 6-8 godzin. Ja wstawiłam na noc do lodówki, a potem wyjęłam i trzymałam ze 3 godziny w temperaturze trochę wyższej niż pokojowa. Ciasto chlebowe zagniotłam w maszynie w programie “ciasto rosnące”, dodając kolejno kawałki zaczynu, wodę, sól, cukier, mąkę i drożdże. Zagniatałam jakieś 8 minut (5 min., 5 min odpoczynku i znów 3 minuty, po tym czasie wyłączyłam urządzenie), poczym wyjęłam z maszyny,  umieściłam w misce i przykryłam ściereczką. Najlepiej umieścić chleb w koszyku rozrostowym. Ciasto leżakowało tak 4 godziny. Następnie wyjęłam ciasto na oprószoną mąką stolnicę, rozpłaszczyłam i uformowałam kulę, podwijając brzegi do środka. Odłożyłam do miski wyłożonej ścierką, którą wcześniej oprószyłam mąką. Po 3 godzinach bochenek przeniosłam na blachę lekko nasmarowaną olejem i oprószoną mąką żytnią razową. Chleb nacięłam ostrym nożem i wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 250 st. C na 2 min. Na dno piekarnika wrzuciłam do blaszki kilka kostek lodu. Autorka przepisu zaleca spryskać ścianki nagrzanego piekarnika wodą. Po 2 minutach zmniejszyłam temperaturę na 230 st. i piekłam przez 30 min. Po upieczeniu można chleb zostawić w wyłączonym piekarniku przez 10 min. Potem wyjąć i studzić na kratce.
Uwagi. Jeśli nie dysponuje sie koszykiem rozrostowym, lepiej uformowaną kulę ciasta przełożyć od razu na blachę, przykryć ścierką i tak zostawić do wyrastania. W przeciwnym razie podczas przenoszenia surowego bochenka z miski na blachę, ten może się nieco zdeformować.

Tradycyjna szarlotka domowa

IMG_3099
Wspaniała szarlotka, której recepturę zawdzięczamy Asi z Kwestii Smaku. Ciasto jest kruche, delikatne, jabłka winne, zaś całość słodka i aromatyczna. Pyszności!
ciasto:
  • 3 szklanki mąki
  • 1 margaryna 250 g
  • 3/4 szklanki cukru (dałam pół szklanki drobnego cukru do wypieków)
  • cukier waniliowy
  • 3 żółtka
  • 1 jajko
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
jabłka:
  • 2 kg jabłek, najlepiej kwaśnych
  • 12 łyżeczek cukru (dałam 8 ciemnego muscovado)
  • 1 cukier waniliowy
  • rodzynki (pominęłam)
  • 3 łyżki kaszy manny
  • łyżeczka cynamonu (dałam więcej)
Mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia i cukrem. Dodać zimną margarynę i posiekać. Dorzucić żółtka i jajko. Szybko zagnieść ciasto. Podzielić na 2 części. Blachę wyłożyć pergaminem. Jedną porcję ciasta rozwałkować na spód, który następnie podpiec przez około 10-12 min w temperaturze 180 st.C. Jabłka obrać, połowę zetrzeć na tarce o grubych oczkach, połowę pokroić w niezbyt grubą kostkę. Jabłka smażyć parę minut z cukrem, aż lekko zmiękną. Na koniec dodać 3 łyżki kaszy (niekoniecznie). Masę z jabłek wlać na podpieczony spód, przykryć rozwałkowaną drugą częścią ciasta. Piec w piekarniku nagrzanym do 180 st. przez około 60 min (piekłam krócej, tak z 45). Podawać na ciepło lub zimno.
Uwagi: Ciasto zagniatać jak najkrócej, wcześniej można schłodzić ręce zimną wodą, by tłuszcz zbytnio się nie ogrzewał. Ciasto można (ale nie jest to konieczne) zawinąć w folię i schować do lodówki, a w tym czasie przygotować jabłka. Rozwałkowywać między dwoma kawałkami folii spożywczej lub na pergaminie przykrytym folią - łatwo je potem umieścić w formie. Jabłka należy mieszać podczas smażenia, żeby nie przywarły do garnka. Smażyłam je trochę za długo i stały się zbyt miękkie… Kasza manna wiąże sok z jabłek, dzięki czemu spód nie jest rozmiękczony. W oryginalnym przepisie na jabłka można wyłożyć ubitą na sztywno pianę z 3 białek z 1/4 szklanki cukru, ja jednak zrezygnowałam z tego dodatku.
IMG_3102

niedziela, 29 listopada 2009

Tarta czekoladowa

IMG_2542
Gdy ją zobaczyłam w listopadowym wydaniu M jak mieszkanie, przepadłam… Wiedziałam, że muszę, ją mieć. Natychmiast! Szczęśliwym trafem wszystkie potrzebne składniki były w domu, więc niewiele myśląc zabrałam się do pracy. Zakochałam sie w tej tarcie… Te kolory, ten zapach, konsystencja… Gdy robiłam kruche ciasto na spód, dosłownie rozpływałam się z zachwytu. Zapach świeżego masła i pszennej mąki… poezja, błoga sielanka, rozkosz dla nosa…;) Tu się jednak kończy radosna ekstaza. Okazało się, że ciasto wyszło dość twarde i wcale nie nie tak pyszne, jak można by się tego spodziewać po wcześniejszym obiecującym aromacie… Może to wina zbyt długiego wyrabiania… trudno teraz powiedzieć… Sam mus czekoladowy był całkiem smaczny, delikatny, rozpływający się w ustach. Myślę, że przypadłby do gustu wielbicielom czekolady, do których … tak się dziwnie składa, że nie należę… ;) Po zmianie spodu, na bardziej kruchy i lekki, przepis wart polecenia.
  • 250g ciasta piaskowego (zrobiłam proste ciasto kruche z masła, mąki i wody chyba tylko, lecz wyszło zbyt twarde i trochę nijakie)
  • 200 g gorzkiej czekolady (dałam 1 tabliczkę mlecznej i 1 gorzkiej)
  • 200 ml słodkiej śmietanki 30%
  • 75 ml mleka
  • 25 g cukru pudru
  • 2 jajka
Dno i boki formy do tarty (użyłam tortownicy) wyłożyć ciastem. Ponakłuwać i piec przez około 15 minut w piekarniku nagrzanym do temperatury 190st. C. Na małym ogniu roztopić pokruszoną czekoladę, śmietankę, mleko i wszystko dobrze wymieszać. Zdjąć z ognia, lekko przestudzić. Stopniowo dodawać do masy cukier i jaja. Masa musi mieć temperaturę letnią, nie gorącą, by jajka się nie ścięły. Ubijać mikserem do uzyskania gładkiej konsystencji. Masę czekoladową wylać na upieczony spód i zapiekać przez około 10 min, a właściwie do momentu, aż środek będzie sprężysty. Wystudzić na kratce.
Uwagi. Tarta smakowała najlepiej na drugi, trzeci dzień po upieczeniu, schłodzona w lodówce.
Tak sobie myślę, że spód, który mógłby się  sprawdzić, to taki z ciasta, z dodatkiem jajka, np. z przepisu na tartaletki Małgosi.dz z jednego z moich ulubionych blogów Pieprz czy wanilia
IMG_2536

Pieguski

IMG_3054

Chrupiące bakaliowe ciasteczka. Wyszłyby zapewne smaczniejsze, gdybym trzymała się przepisowych proporcji… Niestety dodałam więcej sody oraz mąki, dzięki czemu ciasto miało, co prawda, łatwiejszą w obróbce konsystencję, za to ciastka zrobiły się zbyt twarde. Przepis jest prosty i wart wypróbowania. Oryginalna receptura pochodzi z jednego z moich ulubionych “pieczeniowych” blogów – Arabeski

  • 1 i 3/4 szklanki mąki (dałam 1 szkl. zwykłej i 3/4 grahamki)
  • 3/4 łyżeczki sody
  • 1/2 szklanki białego cukru
  • 1/2 szklanki brązowego cukru (dałam ciemny muscovado)
  • 1 jajko
  • 17 dag masła lub margaryny
  • 1 łyżeczka esencji waniliowej (użyłam jeden cukier waniliowy zamiast esencji)
  • tabliczka czekolady mlecznej posiekanej w kostkę
  • szklanka posiekanych orzechów

Miękkie masło utrzeć z cukrem, dodać jajko i wanilię. Ubijać mikserem na puszystą masę. Mąkę wymieszać z sodą, stopniowo dodawać do masy, cały czas miksując. Na koniec wsypać czekoladę i orzechy, wymieszać. Kłaść łyżką na blachę wyłożoną pergaminem w dość dużych odstępach. Piec na złoty kolor w temperaturze 200 st.C przez 11-13 minut. Po upieczeniu, wyjąć blachę, odczekać 1-2 minuty i studzić na kratce kuchennej.

Uwagi: Lepiej trzymać się proporcji i nie kombinować z mąką i sodą oraz dodać czekoladę gorzką zamiast mlecznej. Może orzechy laskowe warto lekko podprażyć na patelni?

IMG_3065

Bułki śniadaniowe

IMG_3070

Moje pierwsze bułki… Udały się! Dość puszyste w środku, choć skórka wyszła mi trochę twarda (później zmiękła). Treściwe, takie domowe. Najsmaczniejsze z dżemem i masłem, choć można ich użyć również na kanapki z wędliną. Przepis pochodzi ze znakomitego bloga  Moje wypieki

  • 1 1/4 szklanki letniego mleka
  • 7 g suszonych drożdży
  • 1/4 szklanki cukru (dałam solidną łyżkę)
  • 2 łyżki stopionego masła
  • 1 jajko
  • 3/4 łyżeczki soli
  • 3 i 3/4 - 4 szklanki mąki pszennej chlebowej (użyłam mąki typ 850)

Dodatkowo:

  • 1 łyżka roztopionego masła do smarowania bułeczek

    Mleko lekko podgrzać, jajko roztrzepać, drożdże suche wymieszać z mąką (ze świeżymi zrobić rozczyn), masło roztopić.
    Wszystkie składniki połączyć razem w naczyniu i wyrabiać około 5 minut. Ciasto może być klejące, lecz nie powinno się zbyt dużo podsypywać mąką. Nie wiem jednak jak to jest, gdyż wyrabiałam ciasto w maszynie do chleba. Po wyrobieniu przykrywamy ściereczką i zostawiamy w cieple do podwojenia objętości.
    W maszynie do chleba:
    Mleko wymieszałam widelcem z jajkiem i masłem. Wlałam do maszyny. Dodałam sól, cukier, mąkę i na końcu drożdże. Podobno trzeba uważać, przygotowując ciasto drożdżowe w maszynie, żeby drożdże nie miały styczności z cukrem i solą... Wsypałam więc sól i cukier do jednego rogu formy, zaś drożdże do drugiego i na wierzch mąki. Nastawiłam program "ciasto rosnące" (dough). Po ukończeniu programu wyjęłam ciasto na stolnicę.
    Ciasto wyrabiane zarówno ręcznie jak i maszynowo, po wyrośnięciu krótko wyrabiamy i formujemy bułeczki. Układamy na blasze oprószonej mąką. Przykrywamy ściereczką i zostawiamy 30 min. do ponownego wyrośnięcia. Przed włożeniem do piekarnika smarujemy stopionym masłem. Pieczemy 15-20 min. w piekarniku nagrzanym do 190 st. Studzimy na kratce kuchennej.

IMG_3077

Muffinki czekoladowe z białą czekoladą i malinami

Miałam ochotę na coś czekoladowego, szybkiego i prostego... Miałam też maliny. W wyszukiwarce wpisałam: muffiny czekoladowe z malinami i z wielu przepisów wybrałam ten. To był świetny wybór! Bazowe ciasto uzupełniłam kawałkami białej czekolady zamiast gorzkiej. Efekt, jak dla mnie wspaniały! Mięciutkie, wilgotne muffinki pachnące kakao i masłem. Czekoladowy aromat przełamany świeżością i kwaskowatym smakiem malin. I ta pyszna biała czekolada dla osłody... Efekt wizualny również bardzo zachęcający. Polecam! :)
Przepis pochodzi z bloga Przysmaki Karolki


Składniki suche:
1/3 szklanki cukru + 2 łyżki
1/2 szklanki kakao
1 i 1/2 szklanki mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia

Składniki mokre:
1/4 szklanki stopionego masła
3/4 szklanki mleka
2 jajka

Dodatki:
1/2 szklanki posiekanej czekolady gorzkiej (dałam białą)
1/2 szklanki malin (dałam chyba koło szklanki)


Piekarnik nagrzewamy do 200°C. W jednej misce mieszamy wszystkie suche składniki, w drugiej mokre. Wlewamy mokre składniki do miski z suchymi. Mieszamy, by wszystko się połączyło. Dodajemy czekoladę i maliny. Całość delikatnie mieszamy. Ciasto nakładamy łyżką do formy na muffiny wyłożonej papilotkami. Pieczemy około 20 min. Studzimy na kratce.
Uwagi: Wydaje mi się, że dałam trochę więcej białej czekolady. Nie pamiętam jednak, gdyż muffinki robiłam na początku września... Myślę, że idealnie byłoby dorzucić 3/4 szklanki malin i 3/4 szklanki białej czekolady. Na wszelki wypadek można też pozostać przy proporcjach dodatków podanych w oryginalnym przepisie na blogu Karolki.

Risotto z cukinią

IMG_3006

Smaczne, lekkie, dość proste danie. Myślę, że wino jest niezbędnym dodatkiem, który ożywia smak. Dałam chyba trochę więcej niż przepisowe pół szklanki. Przepis pochodzi z bloga: Moja Mała kuchnia

1 szklanka ryżu do risotto (arborio)
3 małe cukinie
1 średnia cebula
3-4 ząbki czosnku
1/2 szklanki białego wytrawnego wina
3-4 szklanki bulionu warzywnego lub drobiowego
suszony tymianek
chilli w proszku
sól, pieprz
oliwa
starty parmezan

świeża bazylia lub koperek



W rondelku zeszkliłam na oliwie cebulę pokrojoną w kostkę. Po chwili wsypałam ryż, wymieszałam i chwilkę smażyłam na średnim ogniu. Następnie wlałam wino, mieszając wszystko aż do odparowania płynu. Potem dolewałam po chochelce wrzącego bulionu. Gdy ryż wchłonął rosół, dodawałam nową porcję. Wsypałam płaską łyżeczkę tymianku i troszkę chilli. W międzyczasie podsmażyłam na oliwie cukinię pokrojoną w półplasterki. Dodałam czosnek przeciśnięty przez praskę. Całość dusiłam pod przykryciem parę minut. Cukinię połączyłam z ryżem i jeszcze gotowałam parę minut. Risotto dosmakowałam solą. Na koniec, już na talerzu, posypałam startym twardym serem (użyłam litewskiego sera Dziuga) oraz bazylią. Dodatkowo dodałam świeży koperek, ale można poprzestać na jednym z tych ziół.
Uwagi: Risotto trzeba stale mieszać na każdym etapie produkcji i gotować do miękkości, lecz nie do rozgotowania ryżu, na średnim lub małym ogniu.

wtorek, 10 listopada 2009

Chrupiące ciasteczka owsiane

Ciasteczka owsiane
Przepis pochodzi z bloga Moje wypieki

200 g miękkiego masła
1 szklanka drobnego cukru do wypieków (dodałam 3/4 szklanki)
1/4 szklanki ciemnego brązowego cukru
1 duże jajko
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
1 szklanka mąki pszennej
3/4 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
szczypta soli
2,5 szklanki płatków owsianych

Masło utrzeć (zmiksować) na puch, pod koniec wsypując biały cukier i dalej miksując. Dodać cukier brązowy i zmiksować. Dodać jajko i zmiksować. Wsypać pozostałe składniki na jeden raz i zmiksować.

Blachę wyłożyć papierem do pieczenia. Z ciasta robić kulki wielkości orzecha włoskiego (lub większe, wedle uznania, spłaszczyć je łyżką. Układać na blaszce z sporych odstępach. Piec w temperaturze 180ºC przez około 15 - 17 minut do lekkiego zbrązowienia (piekłam 14 minut. Chwilę odczekać przed zdjęciem z blachy, potem studzić na kratce.

Uwagi: Całkiem smaczne. Szybkie w wykonaniu; bardzo się rozlewają - trzeba zachować spore odstępy na blasze. środki trochę gumowate(może to efekt zbyt późnego zdjęcia z balchy po wyjęciu z piekarnika). Dodałabym chyba z pół szklanki mąki!

Rozgrzewająca zupa indyjska

IMG_2657

Całkiem smaczna, bardzo aromatyczna i pożywna zupa oraz mój debiut z przyprawą garam masala. Dodatkowo dodałam czosnek (to już takie moje czosnkowe uzależnienie;)) oraz słodką paprykę i trochę soku z limonki. Przepis autorstwa Karoliny z bloga Bułka z masłem

  • 2 marchewki
  • 4 ziemniaki
  • 2 cebule
  • 8 łyżek czerwonej soczewicy
  • 1 łyżka przyprawy garam masala
  • kolendra i kumin (niekoniecznie)
  • bulion
  • olej, masło lub ghee
  • 2 ząbki czosnku
  • 1 łyżka papryki słodkiej
  • 1 łyżka soku z limonki (ewentualnie)
  • posiekana świeża kolendra


Warzywa obrać i pokroić w kostkę. Na patelni lub w rondlu rozgrzać około 2 łyżki oleju z łyżką masła, do jeszcze zimnego tłuszczu wrzucić garam masalę i ewentualnie resztę przypraw, chwilę posmażyć. Następnie dodać czosnek przeciśnięty przez praskę oraz warzywa, dokładnie zamieszać, żeby pokryły się przyprawami. Smażyć chwilę, mieszając od czasu do czasu. Zalać bulionem, tak by zakrył warzywa. Gotować ok. 30 minut. Osobno ugotować soczewicę. Odcedzić i dodać do warzyw. Zmiksować. Doprawić solą, sokiem z limonki, dolać trochę wody, jeśli jest za gęste. Posypać świeżą kolendrą (niekoniecznie).

Uwagi: Chyba nie do końca przypadła mi do gustu garam masala, może po prostu trzeba dać jej mniej. Limonka wprowadziła lekko orzeźwiającą nutę i doskonale współgrała ze smakiem świeżej kolendry. Limonkowy sok ewentualnie dodać na samym końcu.